Niebo przybrało niepokojący dziwny żółto-pomarańczowy kolor, na domach i samochodach osiadał tajemniczy pył. Do takich zjawisk dochodziło w lutym głównie we Francji i Szwajcarii. Najgorzej było w Alpach, gdzie nie brakowało w tym czasie turystów i narciarzy. Na przełęczy Jungfraujoch w Szwajcarii odnotowano 744 mikrogramów pyłu na metr kwadratowy! Naukowcy uspokojali, że to nie koniec świata, a po prostu piach znad Sahary, który nie pierwszy już raz pokrył Europę. Przyleciał z Mauretanii, Mali i Algierii. Wzbił się na wysokość pięciu kilometrów, a wiatr przywiał je do Europy. Pod koniec lutego dotarł także do Polski.
NIE PRZEGAP: PRZEPOWIEDNIE Krzysztofa Jackowskiego 2021. Mówi o KONFLIKCIE i KRYZYSIE politycznym
Nic groźnego? Teraz naukowcy z ACRO (L'Association pour le Controle de la Radioactivite dans l'Ouest) wykryli w tym piachu radioaktywny cez-137, powstający podczas prób eksplozji jądrowych. To prawdziwa ironia losu, że pył pokrył głównie Francję, bo próby jądrowe w Algierii przeprowadzała właśnie Francja, a było to jeszcze w latach 60.! Na szczęście francuscy badacze twierdzą, że stężenie radioaktywnego pierwiastka w pyle znad Sahary wynoszące 80 tysięcy Bq nie stanowi zagrożenia dla ludzi. Oby tak było!