Wszystko rozegrało się około 8.30 wieczorem przy 223rd Pl. na Bayside. Według policji, 50-letni mężczyzna z niejasnych powodów zaczął ciąć nożem siebie i swoją żonę.
Wezwani na miejsce funkcjonariusze zastali mężczyznę i jego 51-letnią żonę – oboje skąpanych we krwi – stojących na podwórku przed swoim apartamentem. Mężczyzna ciągle trzymał w dłoni nóż. – On mnie zabije! On mnie zabije! – zawodziła kobieta.
Policjanci nakazali mężczyźnie, by rzucił nóż, jednak on nie słuchał. Wówczas policjanci oddali dwa strzały w jego tors.
Żonę zabrano do North Shore University Hospital w Manhasset. Tam stwierdzono u niej ciężkie obrażenia.
Mężczyzna nie przeżył. Nie wiadomo jednak do końca, czy zginął od kul NYPD czy od tego, że sam podciął sobie gardło.
– Wracałem właśnie z dziećmi do domu. Usłyszałam coś jakby strzał, a potem policjantów: „na ziemię!”. Schowałem moich synów za ścianą budynku. Jak się okazało, to policjanci strzelali do mieszkającego po drugiej stronie ulicy mężczyzny – mówi nam Kazimierz Szosler. – Jestem w szoku, że takie rzeczy działy się w mojej okolicy! Tu zwykle jest tak spokojnie.
W pobliskich apartamentach mieszka, poza nim jeszcze kilka polskich rodzin.
Queens: Zastrzelili szaleńca z nożem
2012-05-12
14:00
Ta domowa awantura na Queensie zakończyła się tragicznie. Mężczyzna zaatakował nożem żonę. Ciął też siebie. Przy próbie zatrzymania, gdy nie chciał się poddać, policjanci go zastrzelili.