To miał być kolejny zwyczajny dzień w synagodze w Colleyville. Rabim Charlie Cytron-Walker w ostatnią sobotę przygotowywał się tam do modlitw z kilkoma innymi mężczyznami, gdy nagle usłyszał pukanie w szybę okienną. Przed synagogą stał jakiś przechodzień. Jak opowiadał potem rabin w wywiadzie dla CBS Mornings, człowiek ten wyglądał, jakby potrzebował schronienia i opieki. Dobroduszny rabin postanowił z nim porozmawiać i napoić go herbatą. Bez najmniejszych podejrzeń zaprosił obcego mężczyznę do synagogi. Nie podejrzewał, że ten zabiedzony przechodzień to uzbrojony szaleniec, który niedawno przyleciał do USA z Wielkiej Brytanii tylko po to, by walczyć o uwolnienie z więzienia członkini Al-Kaidy. Malik Faisal Akram (+44 l.) wszedł do synagogi i usiadł z rabinem nad herbatą. Potem zaczęły się modlitwy. Jak opowiada duchowny, usłyszał charakterystyczny dźwięk odbezpieczanej broni i wtedy zorientował się, że ma do czynienia z terrorystą.
NIE PRZEGAP: Anders Breivik wyjdzie na wolność?! "Wygłosi długą mowę"
NIE PRZEGAP: Iran chce zabić Donalda Trumpa?! Niepokojące wideo w sieci
44-latek wycelował broń w pięciu mężczyzn i ogłosił, że bierze ich jako zakładników, a jego żądania to uwolnienie związanej z Al-Kaidą kobiety, która odsiaduje wyrok w teksańskim więzieniu. Chodziło o Aafii Siddiqui, mającej związki z Al-Kaidą pakistańską neurobiolog, która odsiaduje wyrok 86 lat więzienia za strzelanie do żołnierzy USA i agentów FBI. Sytuacja była patowa. Minęło 12 godzin, gdy rabin postanowił działać. Jak opowiada, czekał na odpowiedni moment, w którym uwaga terrorysty zostanie odwrócona, a potem chwycił krzesło i z całej siły rzucił nim w szaleńca! Zaskoczony terrorysta nie zdołał nawet zacząć strzelać i wszyscy zakładnicy uciekli. Po paru godzinach zamachowiec zginął od policyjnych kul.