Agentswo, organizacje ekologiczne i zajmujące się odpadami radioaktywnymi: w Rosji doszło do skażenia radioaktywnego, które ukrywają władze. Woda powodziowa zalała złoża uranu. Skażenie się rozprzestrzenia
Wobec wojny na Ukrainie i sytuacji na Bliskim Wschodzie, a także zalania Dubaju przez powódź błyskawiczną temat o wiele większej, gigantycznej powodzi w Rosji zszedł w zachodnich mediach na dalszy plan. Tymczasem skala kataklizmu jest ogromna - a może być jeszcze większa. Już wcześniej opozycyjne rosyjskie media takie jak Agentstwo ostrzegały, że woda zalała złoża uranu eksploatowane na Syberii. Teraz według rozmaitych doniesień radioaktywne błoto przedostało się do rzeki Toboł. Przestrzegają przed tym m.in. organizacja ekologiczna Fundacja Kontroli Publicznej nad Stanem Środowiska i Dobrostanem Ludności oraz rosyjski opozycyjny serwis Agentstwo. Zalane miały zostać tak zwane studnie uranowe w rejonie zwierinogołowskim. Najgorsza sytuacja według tych doniesień panuje między wsiami Trud, Znanije i Zwierinogołowskoje. Jak dodaje dla Agentswa Andriej Ożarowski, ekspert programu Bezpieczeństwo Odpadów Radioaktywnych Rosyjskiej Unii Społeczno-Ekologicznej, skażenie doprowadzi do wzrostu liczby chorób spowodowanych promieniowaniem.
"Przedostanie się uranu do organizmu człowieka wraz z wodą pitną prowadzi do napromieniowania wewnętrznego, które jest znacznie bardziej niebezpieczne niż zewnętrzne". Rosatom twierdzi, że wszystko jest pod kontrolą
"Przedostanie się uranu do organizmu człowieka wraz z wodą pitną prowadzi do napromieniowania wewnętrznego, które jest znacznie bardziej niebezpieczne niż zewnętrzne. Oczywiście woda rzeki Toboł znacznie rozcieńczy roztwór, a stężenia nie przekroczą żadnych przepisów. Ale i tak (..) ktoś zachoruje. Jest to absolutnie nieuniknione" - powiedział Ożarowski. Tymczasem spółki zależne Rosatomu odpowiedzialne za wydobycie uranu zapewniają, że nic złego się nie dzieje. O sprawie napisał już także tajemniczy profil w mediach społecznościowych General SVR, któego autorzy podają się za dawnych agentów mających nadal źródła na Kremlu. "Według raportu dla Nikołaja Patruszewa, Sekretarza Rady Bezpieczeństwa Rosji, w regionie Kurganu występuje „skażenie radioaktywne”, które może rozprzestrzenić się na sąsiednie regiony" - czytamy w najnowszym wpisie General SVR.