Po latach przypomniano wyznanie potentata muzycznego. Usher miał mu przyprowadzić 14-letniego Justina Biebera "jako prezent"
Sean Combs, znany też jako Diddy lub Puff Daddy, 16 września został aresztowany pod zarzutem handlu ludźmi w celach seksualnych i wymuszeń. Raper od lat 90. organizował imprezy, podczas których nie brakowało narkotyków i orgii. 16 września FBI zatrzymało go w nowojorskim hotelu. Usłyszał zarzuty handlu ludźmi w celach seksualnych i wymuszeń, w sądzie mnożą się prywatne pozwy od młodych kobiet, które twierdzą, iż nie szły wcale świadomie na orgię z gwiazdami, tylko były wabione np. jako tancerki, a potem osaczane, straszone, nawet fizycznie przymuszane do seksu oraz faszerowane narkotykami. Mnożą się plotki, które mogą zatrząść Hollywood niczym sprawa Jeffreya Epsteina. W komentarzach wymieniane są też nazwiska bardzo znanych mężczyzn, którzy mieli być wykorzystani przez Diddy'ego jako nieletni, to jednak nie zostało nijak potwierdzone przez nich samych czy śledczych. A teraz pojawiły się tajemnicze doniesienia o związkach Justina Biebera z aferą.
Usher miał według relacji Reida przyprowadzić Biebera do potentata muzycznego jako „prezent”, gdy był „pięknym” 14-letnim chłopcem
Jak zauważają amerykańskie media, L.A.Reid, potentat muzyczny, w 2016 roku wydał wspomnienia. Nie odbiły się one wówczas szczególnie szerokim echem, ale pewien ich fragment dziś brzmi co najmniej niepokojąco. Reid, który sam został pozwany o napaść na tle seksualnym i molestowanie przez byłego współpracownika, opisywał moment poznania Justina Biebera, z którym później podpisał kontrakt płytowy i jak wiadomo, zarobili na tym miliony dolarów. Wcześniej podpisał umową także z raperem Usherem. To Usher miał według relacji Reida przyprowadzić Biebera do potentata muzycznego jako „prezent”, gdy był „pięknym” 14-letnim chłopcem. Tak ujął to sam Reid. To on wysłał potem Biebera na 48 godzin do rapera Diddy'ego, a raper mówił, że "nie powie, co będą robić, ale to marzenie każdego nastolatka". Dziś te słowa brzmią co najmniej mrocznie.
O co chodzi w aferze z udziałem Diddy'ego? Usłyszał zarzuty handlu ludźmi w celach seksualnych i wymuszeń
Afera z udziałem Diddy'ego to sprawa co najmniej na miarę skandalu wokół Jeffreya Epsteina. Raper od lat 90. organizował imprezy z udziałem najsławniejszych i najbogatszych ludzi świata, zwłaszcza gwiazd Hollywood. Imprezy te późnym wieczorem przeobrażały się w orgie, a to, co się wtedy działo, spędza dziś sen z powiek niejednemu mieszkańcowi Hollywood. Bo Diddy'ego aresztowano, a kolejne młode kobiety pozywają go, twierdząc, że do udziału w orgiach zmuszano je przez podawanie narkotyków czy leków. Kto z tego korzystał? Kto widział, ale nie reagował? Spekulacje szaleją, w internecie można znaleźć całe listy gości Diddy'ego. Trzeba oczywiście pamiętać, że uczestnictwo w tzw White Parties wcale nie musiało oznaczać udziału w drugiej części imprez zwanych Freak Offs, czyli w orgiach, według prokuratury i pozywających połączonych z przemocą. Ale na pewno samo wiązanie czyjegoś nazwiska z Diddym może teraz zrujnować karierę. W dodatku afera wypłynęła tuż przed wyborami prezydenckimi w USA.