Wnioski zapisane w rosyjskim raporcie powodują, ze włos jeży się na głowie.
Ponad 700 statków pasażerskich kursujących systematyczne na Wołdze ma ponad 30 lat. Są one często przeładowane, nie mają dość sprzętu ratunkowego, a ich załogi nie są kompletne - takie zarzuty można wyczytać z komunikatu.
Co równie istotne, mimo zatonięcia Bułgarii, nikt nadal nie dba o bezpieczeństwo – a nawet nie próbuje stwarzać pozorów, ze wszystko jest w porządku.
Podczas kontroli były przykłady wręcz skrajnego łamania zasad bezpieczeństwa. Na statku którym w rejs wyruszyło 94 wychowanków domu dziecka, było... 13 kamizelek ratunkowych!
Kreml zarządził inspekcję
Inspekcja stanu floty statków wycieczkowych na pływających Wołgą została zarządzona dzień po katastrofie Bułgarii, w której zginęło ponad 120 osób. Polecenie sprawdzenia wszystkich statków wydał sam prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew.
Do Floty Kaspijskiej zastrzeżenia miał też Władimir Putin. Po 10 lipca, jeszcze przed podaniem wstępnych możliwych przyczyn katastrofy Bułgarii, premier grzmiał na konferencji prasowej, że do tragedii doszło przez: "nieodpowiedzialność, niefrasobliwość, chciwość i karygodne naruszenie standardów".