Ratownik medyczny z Kanady przeżył śmierć kliniczną. Opisał swoje doświadczenia. To nie jest tak, jak myślicie!
Życie po życiu istnieje i chociaż nie wygląda tak, jak wielu to sobie wyobraża, to czułem się w zaświatach wspaniale - tak zapewnia dziś Adam Tapp, ratownik medyczny z Kanady. Mężczyzna w 2018 roku przeżył poważny wypadek, podczas którego został porażony prądem. W jednej chwili stracił przytomność, jego serce się zatrzymało. A potem odzyskał poczucie rzeczywistości, tyle że... całkiem innej. Tej, która znajduje się po drugiej stronie. Przez jedenaście minut Adam Tapp był z medycznego punktu widzenia martwy, w stanie tak zwanej śmierci klinicznej. Na szczęście udało się przywrócić mężczyźnie funkcje życiowe. Dziś ratownik medyczny z Kanady postanowił opowiedzieć o tym, co przeżył w zaświatach. Zrobił to w swoim podcaście "Tapped into Psychedelics". Co powiedział? Według Adama Tappa jego osobowość zniknęła, ale nie było to złe uczucie, a po tym doświadczeniu stał się „hiperświadomy”.
„To było zasadniczo stawanie się materiałem, z którego zrobiony jest wszechświat”
„Nie byłem Adamem. Nie byłem martwy. Nie byłem niczym. Byłem po prostu idealny, to było jak absolutne zadowolenie” - relacjonuje mężczyzna, który przeżył śmierć kliniczną i dodaje, że „nie było poczucia spójności z niczym”, bo „po prostu istniał ze świadomością”. „A potem poczułem, że jakaś częstotliwość zaczęła mnie oblewać, to było jak fraktalne wzory. I to było jak benzyna na wodzie, ten efekt tęczy. Bycie martwym było łatwe, było idealne". Jak dodaje Adam Tapp, był wtedy w "stanie absolutnego spokoju", choć sam moment porażenia prądem odczuł jako coś naprawdę strasznego, doświadczenie, które "było jak intensywny poziom absolutnego bólu, jakby każda komórka w moim ciele została rozerwana na kawałki”. Ale potem przestał się bać poczuł się częścią wszechświata. „To było zasadniczo stawanie się materiałem, z którego zbudowany jest wszechświat. I było absolutnie idealne. Jakby nie było strachu”. Gdy się ocknął, nie miał pojęcia, ile czasu minęło od porażenia prądem, a gdyby ktoś mu powiedział, że dziesięć lat, nie zdziwiłby się. Od tego czasu cieszy się każdą chwilą i bardziej zainteresował się życiem duchowym, poszerzaniem swojej świadomości.