– To naprawdę okropne. Widać je wszędzie i to o każdej porze dnia. Ale kiedy jest ciemno, to już po prostu rządzą. Idąc rano do metra widzę je praktycznie codziennie. Wpadają do śmietników, w poszukiwaniu jedzenia. Nawet kotów się nie boją – mówi jedna z naszych Czytelniczek. – Przechodząc raz koło szpitala w drodze na pociąg, widziałam jak dwa obrzydliwe szczury wybiegły ze śmietnika i kiedy natknęły się na kota, zamiast uciec ruszyły za nim – dzieli się swoimi doświadczeniami. Podobne ma praktycznie każdy inny mieszkaniec metropolii. To jak wielkim problemem są szczury w mieście potwierdza liczba skarg na miejska infolinię, która z roku na rok jest większa i obecnie osiągnęła rekordowe rozmiary. Tylko przez dwa ostatnie lata, operatorzy linii 311 przyjęli 24 tysiące skarg i żądań do interwencji. Z tą bowiem jest źle. Okazuje się – jak wynika raportu głównego rewidenta miasta – odpowiedzialny m.in. za zlecanie deratyzacji Wydział Zdrowia zbyt wolno reaguje na skargi i za późno wysyła odpowiednich ludzi do interwencji. A to tylko powoduje, że szczury się szybciej rozmnażają i rozchodzą po całym Nowym Jorku.
Rekordowa liczba skarg na panoszące się wszędzie gryzonie. Szczury rządzą Nowym Jorkiem
Są dosłownie wszędzie: na peronach a nawet wagonach metra, w parkach, na ulicach, w restauracjach, piwnicach, klatkach schodowych, w publicznych budynkach i oczywiście w śmietnikach… Niczego ani nikogo się nie boją. Najzwyczajniej szczury opanowały Nowy Jork.