Na pewno część z Czytelników „Super Expressu” pamięta stare, dobre czasy. Takie lata 2002, 2003, kiedy dolar kosztował grubo ponad 4 złote. Jeszcze w maju 2004 kurs był na poziomie 3.93 zł za dolara. Potem wiele lat spadał, by w lipcu 2008 roku dobić do katastrofalnego – 2.02 zł za dolara. Analitycy wróżyli wtedy, że będzie jeszcze niższy… Ale przyszło załamanie gospodarcze i inwestorzy przestali lokować swoje pieniądze w walutach niepewnych – jak polski złoty. Dolar wrócił na jakiś czas do łask – osiągając w lutym 2009 nawet pułap 3.94 zł. Potem znów zaczął słabnąć.
Ale dobre czasy znowu wróciły! W środę kurs dolara osiągnął 3.92 zł. I wygląda, że na tym się nie zatrzyma. Głośno mówi się o przebiciu bariery 4 złotych!
Co to oznacza? Prosty rachunek. Gdy w ubiegłym roku lecieliśmy do Polski dolar był wart ok. 3 złote. Za każdą zabraną stówkę „zielonych” mieliśmy wówczas ok. 300 złotych. Dziś, przy tym kursie, mamy ich o jedną czwartą więcej – blisko 400 zł. Jesteśmy więc, przynajmniej nad Wisłą, znacząco bogatsi niż rok temu i stać nas na wiele więcej. Jeśli pomagamy zaś naszym rodzinom w Polsce, to wysłane przez nas „zielone” są dziś dla nich dużo większym zastrzykiem gotówki w domowych budżetach.
Ale to nie wszystko, dolar umacnia się nie tylko do złotówki, ale przede wszystkim do euro. Kurs w stosunku do waluty Zjednoczonej Europy jest najwyższy od lat i wynosił w środę 1.06 dolara za jedno euro. Specjaliści już od jakiegoś czasu przewidują, że kursy obu tych walut mogą się zrównać, a patrząc na to, co dzieje się w ostatnich dniach, można spodziewać się, że nastąpi to już niedługo.
Pozostaje nam mieć nadzieję, że trend utrzyma się do lata. Program wakacji w Polsce, czy w Europie będzie mógł być wówczas znacznie bogatszy niż w poprzednich latach.