Republikański kandydat zmienia ostry ton w sprawie deportacji. Trump zaczyna kusić... imigrantów?

2016-08-01 2:00

Najpierw wzywał do masowych łapanek i usuwania ze Stanów, nazwał imigrantów - zwłaszcza meksykańskich – gangsterami i przemytnikami sprowadzającymi broń i przestępczość, ale zdaje się, że zaczyna „schodzić” z tego ostrego tomu – donosi Associated Press. Na jednym ze spotkań w Denver, już nie mówił o masowych deportacjach, a o wydalaniu tych, którzy mają na koncie poważne przestępstwa.

Jak zauważają obserwatorzy steny politycznej, choć ta zmiana frontu i postawy wobec imigracji nie jest wypowiadana głośno, to raczej nie powinna nikogo dziwić. Zwłaszcza jeżeli Trump chce otrzymać choćby jeden głos latynoskiego wyborcy w listopadzie. A nie jest to mała grupa. Bowiem według Pew Research Center upoważnionych do pójścia do urn, będzie rekordowa liczba Latynosów – aż  27.3 milionów. Jest wiec o kogo walczyć. A dotychczasowymi wypowiedziami, Trump nie zjednywał sobie imigrantów, i to nie tylko latynoskich. W czasie spotkania w Denver powiedział, że tak naprawdę on sam osobiście nie użył terminu „masowe deportacje”, a zostało one do niego „przyczepione” po jego ostrych wypowiedziach i poglądach. Przekonywać o tym latynoskie środowiska stara się również Helen Aguirre Ferre, szefowa ds. komunikacji z grupami etnicznymi. – Pan Trump nie przeprowadzi masowych deportacji. Skoncentruje się na tych nieudokumentowanych, którzy żyjąc tu nielegalnie popełniają przestępstwa lub są uciekinierami – powiedziała na jednym ze spotkań Helen Aguirre Ferre. Sam Trump też to potwierdza przyznając jednocześnie, że w dalszym ciągu chce uszczelnienia i zabezpieczenia granicy.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki