Po styczniowej wyprawie na szczyt jednej z najwyższych i najtrudniejszych gór świata - Nanga Parbat była zupełnie załamana, przez wiele tygodni leczyła się w szpitalu. Pojawiły się spekulacje, że Francuzka prawdopodobnie już nigdy nie powróci do zdobywania szczytów. Stało się inaczej. Himalaistka nie odpuszcza i nawet planuje już powrót w góry.
Przypomnijmy, że dramat Elisabeth Revol i Tomasza Mackiewicza rozegrał się pod koniec stycznia tego roku, tuż po ataku szczytowym na Nanga Parbat. Polak, który zmagał się ze ślepotą śnieżną i chorobą wysokościową, stracił siły, nie mógł sam zejść, pozostał na wysokości 7200 metrów. Revol zdecydowała się zejść niżej i wezwała pomoc. Ratownikom nie udało się dotrzeć do Tomka Mackiewicza, ale Francuzka została uratowana. Miała liczne odmrożenia rak i nóg, groziła jej amputacja stopy, teraz końcu udało się jej wrócić do formy.
W Wenecji, gdzie wybrała się na romantyczny weekend ze swoim mężem spotkała się z przyjaciółmi - m.in. Adamem Bieleckim. Udzieliła też wywiadu "Gazzetta dello Sport.
- Uśmiech powrócił na twarz Elisabeth Revol - pisze w "Gazzetta dello Sport"Andrea Mattei, dziennikarz tego największego włoskiego dziennika sportowego.
- Mniej niż rok temu spotkałem Revol w szpitalu - wspomniał autor artykułu. - Ważyła mniej niż 40 kg, miała opatrunki na dłoniach i stopach, była załamana. Przeżywała wszystko to, co wydarzyło się z Tomkiem. Teraz? Zupełna przemiana. Wróciła do formy. I fizycznej, i psychicznej.
Revol nie chciała mówić o swoich planach. Bała się zapeszyć, ale w końcu dziennikarzowi udało się ją namówić, by je zdradziła. Okazuje się, że pomimo traumatycznych przejść Francuzka nie porzuciła swoich marzeń o powrocie w wysokie góry.
- Chciałabym spróbować wejść na Mount Everest - zdradziła. Chciałabym sprawdzić, czy jeszcze mogę, czy mogę wrócić.