Richard H. Berdnik – szeryf Passaic County i Wielki Marszałek Parady Pułaskiego: Z Polakami żaden przestępca nie miałby szans…

2014-10-06 0:02

Polaków maszerujących dumnie Piątą Aleją podczas 77. Parady Pułaskiego poprowadzi Richard H. Berdnik – pierwszy w historii Passaic County szeryf polskiego pochodzenia. Tuż przed największą manifestacją polskości w Ameryce, Wielki Marszałek 2014 opowiada Czytelnikom „Super Expressu” o tym, czym jest dla niego ten tytuł, co znaczy być Polakiem, jakie polskie cechy ceni najbardziej i przekazuje je czwórce swoich dzieci, a także o tym jak to jest być szeryfem powiatu licznie zamieszkanego przez polską społeczność...

Grand Marshal... Co ten tytuł oznacza dla szeryfa Passaic County?

Richard Berdnik: – Wiem, że to może zabrzmieć trochę jak zdarta płyta, ale jestem naprawdę dumny, że mogę reprezentować wszystkich Polaków i że wszyscy razem pokażemy swoją siłę na Piątej Alei. To dla mnie olbrzymie wyróżnienie. Moja mama, żona i dzieci też są bardzo dumni. Przykro mi tylko, że mój tata tego nie zobaczy, bo odszedł od nas... Ale wiem, że będzie spoglądał z Nieba. Jako Amerykanin polskiego pochodzenia bardzo cieszę się, że zostałem obdarowany tak wielkim zaufaniem.

… no właśnie, bo został pan wybrany na tę funkcję jednogłośnie...

– Zgadza się i dlatego też tym bardziej napawa mnie wielka duma. Co więcej, zebranie nominacyjne odbywało się w sali parafialnej kościoła św. Stanisława Biskupa i Męczennika na Manhattanie, czyli w miejscu, gdzie w 1952 roku moi rodzice pobrali się. Zdaje sobie sprawę, że powierzony mi tytuł zobowiązuje i jestem świadom ciążącej na mnie odpowiedzialności. Postaram się temu wyzwaniu podołać i mam nadzieję, że uczestnicy 77. Parady Pułaskiego będą zadowoleni.

To nie jest pana pierwsza parada...

– Nie. A nawet, w roku 2011, razem z córką Ashley dowodziłem kontyngentem Passaic-Clifton. Było to po raz pierwszy od ponad 70 lat, kiedy to ojciec i córka poprowadzili swoją lokalną społeczność podczas tej manifestacji polskości na Manhattanie.

Pana rodzice to Polacy, proszę powiedzieć, czy jest jakaś szczególna nauka, mądrość życiowa jaką panu przekazali i którą pan przekazuje pan swojej czwórce dzieci?

– Pracowitość, uczciwość, szczerość i wielkie serce. Moi rodzice bardzo dużo przeszli w życiu, ich droga do Ameryki nie była łatwa, przybyli nie mając nic i nie znając nikogo. Mimo wszystko oddaliby swoją ostatnią koszulę, by pomóc drugiej osobie. Nauczyli mnie i mego brata szacunku do pracy i drugiego człowieka. Tego ja dzisiaj staram się nauczyć moich dwóch synów i dwie córki. Przez lata, dorastając w polskiej rodzinie i żyjąc w miejscu, gdzie mieszka wiele osób z polskimi korzeniami, mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że Polacy to naprawdę wartościowi ciężko pracujący ludzie, gdyby inne nacje były takie jak nasza, byłoby naprawdę wspaniale.

Czyli być Polakiem, to brzmi dumnie...

– O tak! Dla mnie bardzo! A poczucie takie zawdzięczam rodzicom, którzy wychowali nas zgodnie z polskimi tradycjami. Ja i brat uczęszczaliśmy do Polskiej Szkoły Dokształcającej im. Adama Mickiewicza w Passaic, chodziliśmy do polskiego kościoła. W żyłach mojej żony Moniki, z którą jestem już ćwierć wieku, też płynie polska krew, bo przecież Polki są najpiękniejsze i najwspanialsze. A ona sama też ciężko pracuje pomagając innym jako pielęgniarka na oddziale pediatrii w St. Joseph’s Hospital w Paterson.

Domyślam się więc, że szeryf Passaic County podtrzymuje polskie tradycje w domu...

– Oczywiście. Szczególnie dużą wagę przykładamy do świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocy.

Skoro tak, to pana ulubioną potrawą jest...

– Lubię wszystkie dania z polskiej kuchni. Gołąbki, kiełbasy, pierogi, bigos, śledzie w oleju lub occie. Ale gdybym miał wybrać jedną to byłyby to zdecydowanie... pierogi z białym serem, i to najlepiej polane śmietaną i posypane cukrem.

Pozwoli pan, że zapytam zatem, jak to się stało, że facet z takim słodkim podniebieniem wybrał zawód twardziela?

– To prawda, mam słabość do słodyczy... Ale jaki chłopak jako dziecko nie marzy o tym, by służyć w mundurze? Czy to w policjanta bądź strażaka. No i ja o tym marzyłem bardzo i miałem to szczęście, że udało mi się to marzenie zrealizować.

Jak długo służy pan w policyjnych szeregach?

– Blisko trzydzieści lat. Najpierw, po ukończeniu New Jersey State Police Academy w Sea Grit byłem zwykłym policjantem. W międzyczasie ukończyłem FBI National Academy, byłem również instruktorem w Passaic County Police Department. I tak powoli wspinałem się po drabince kariery. Może zabrzmi to trochę nieskromnie ale myślę, że jako przełożony innych policjantów, młodszych stażem kolegów całkiem dobrze się spisałem, bo dwóch moich detektywów z Oddziału ds. Przestępczości Wśród Młodzieży zostało wyróżnionych tytułem „Cop of the Year” przez Clifton Police Department. W 2010 roku zostałem wybrany na szeryfa Passaic County i na stanowisko to wybrano mnie ponownie w listopadzie zeszłego roku, za co również bardzo dziękuję.

Proszę powiedzieć, czy przez te wszystkie lata musiał pan aresztować jakiegoś Polaka?

– Jako początkujący oficer w służbach aresztowałem wielu ludzi. Oczywiście nie możemy pytać o pochodzenie, ale sam będąc osobą o polskich korzeniach rozpoznałem kilka polskich nazwisk. Niemniej jednak mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że w porównaniu z innymi, było ich mniej.

A czy wielu Polaków, osób z polskimi korzeniami, służy w policyjnych szeregach?

– Jako szeryf sam zatrudniłem kilkanaście osób z polskim pochodzeniem i są to świetni, świecący przykładem policjanci. Ale przyznam, że chciałbym, aby dołączyło do nas jeszcze więcej Polaków. Wówczas żaden przestępca nie miałby szans i szybko znalazłby się tam, gdzie jego miejsce.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki