O zwrot czarnych skrzynek polscy prokuratorzy wnioskowali już w dniu katastrofy, 10 kwietnia 2010 roku. Prośbę ponawiali i - jak pisała "Rzeczpospolita" - jednocześnie stawiali coraz mniejsze żądania: w czerwcu 2010 roku prosili o wypożyczenie skrzynek na 60 dni bądź udostępnienie ich naszym specjalistom w Moskwie. Ostatni wniosek został wysłany w styczniu. W połowie marca jeszcze nie było odpowiedzi.
Do tej pory polscy śledczy otrzymali jedynie kopie nagrań z czarnych skrzynek rozbitego tupolewa oraz stenogramy. Jednak bez zbadania oryginałów biegli nie mogą wydać opinii w sprawie nagrań, o którą prosiła prokuratura. W efekcie śledztwo w sprawie katastrofy utknęło.
Pracownicy Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie muszą sprawdzić m.in. w jakim stanie są skrzynki i same taśmy, z jakiego tworzywa są taśmy, jaka jest długość nagrania, czy nagranie jest pełne czy też może ktoś przy nim manipulował.
Patrz też: ROCZNICA KATASTROFY. Jarosław Kaczyński: Moja żałoba nigdy się nie skończy
Zdaniem prof. Genowefy Grabowskiej z Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego, załącznik 13 konwencji chicagowskiej, na który wielokrotnie powoływali się Rosjanie, zobowiązuje ich do zwrotu czarnych skrzynek.
- W załączniku 13 konwencji chicagowskiej, którą przyjęto, badając katastrofę, jest mowa o tym, że zwrot rejestratorów powinien nastąpić niezwłocznie po zakończeniu śledztwa. Załącznik mówi o badaniu przez specjalną komisję. Moim zdaniem wszystkie przewidziane w tym załączniku warunki zostały spełnione i skrzynki powinny niezwłocznie wrócić do Polski - powiedziała prof. Grabowska w rozmowie z "Rzeczpospolitą".
Kopie nagrań rozszyfrowane
W oparciu o kopie nagrań z czarnych skrzynek ekspertom z krakowskiego instytutu udało się odczytać prawie wszystkie słowa, które wcześniej oznaczono jako niezrozumiałe. Udało się również zidentyfikować głosy osób, które wchodziły do kabiny pilotów. Przez to różnica w stosunku do rosyjskich stenogramów jest duża, przybyło kilka stron tekstu.
Specjaliści z Krakowa opisali również odgłosy w kokpicie. Określono, co jest szumem pracy konkretnych urządzeń, ale również to kiedy otwierano drzwi do kabiny pilotów.
Tajemnice polskiej czarnej skrzynki
Jak dowiedziała się "Rz", biegli odczytali również informacje z rejestratora szybkiego dostępu ATM-QAR z Tu-154. To tzw. polska czarna skrzynka, która wróciła do kraju w połowie kwietnia 2010 r., razem z polskimi ekspertami badającymi katastrofę. Zapisywały się na niej odczyty z urządzeń maszyny (dwie skrzynki, które wciąż są w Rosji, nagrywały dźwięki w kokpicie), m.in. prędkość, z jaką w poszczególnych fazach poruszał się samolot, wysokość, na jakiej leciał, jakie było jego przechylenie.
Być może dzięki tym zapisom ekspertom uda się ustalić, czy rzeczywiście piloci, kierując się wskazaniami radiowysokościomierza, mogli mylnie odczytać wysokość, lecąc nad nad wąwozem przed pasem lotniska.
Z kolei przeanalizowanie obrotów silnika pozwoli odpowiedzieć na pytanie, dlaczego w ostatniej fazie lotu pilotom nie udało się poderwać maszyny po wydaniu komendy "odchodzimy".