Bogata para adoptowała pięcioro czarnoskórych dzieci i zrobiła z nich niewolników w swoim gospodarstwie. Synów i córki trzymali w zrujnowanej szopie
Mieli dwa wystawne domy, duże gospodarstwo... Donald Ray Lantz (63 l.) i Jeanne Kay Whitefeather (62 l.) z Charleston w Wirginii Zachodniej z pozoru byli wymarzonymi rodzicami adopcyjnymi. Bogata amerykańska para przysposobiła aż pięcioro dzieci. Wszystkie czarnoskóre. Wydawało się, że zapewnią sierotom wspaniałe życie. Ale prawda okazała się zupełnie inna. Ktoś doniósł, że Lantz i Whitefather znęcają się nad przybranymi synami i córkami. Dzieci w wieku 16, 14, 11, 9 i 6 lat miały być zamykane w szopie i zmuszane do pracy. Policjanci wkroczyli na posesję pary i rzeczywiście znaleźli dwoje starszych dzieci w zrujnowanej stodole. Rodzice adopcyjni tłumaczyli, że to "klub dla nastolatków", w którym nikt nikogo nie trzyma wbrew jego woli. Ale najstarsza dziewczynka powiedziała, że rodzice zamykali ich w budynku bez światła, jedzenia i bieżącej wody nawet na 12 godzin i nie raz byli głodni, a załatwiać musieli się do stojącego w rogu nocnika. Wszystko pod okiem zamontowanej pod sufitem kamery.
Sędzia okręgowy hrabstwa Kanawha: dzieci były „w zasadzie wykorzystywane jako niewolnicy” do prac w gospodarstwie
Jeden z chłopców miał rany na nogach, wszyscy byli brudni i mieli różne problemy ze zdrowiem. Dzieci zostały odebrane parze z Wirginii Zachodniej. Sędzia okręgowy hrabstwa Kanawha, Maryclaire Akers, powiedziała, że oskarżeni gnębili i wyzyskiwali dzieci z powodu ich koloru skóry i że były one „w zasadzie wykorzystywane jako niewolnicy” do prac w gospodarstwie. Lantz i Whitefeather nie przyznają się do winy. Zarzuca im się handel ludźmi, łamanie praw człowieka i stosowanie pracy przymusowej. Sprawa jest w toku.