Anthony DeNicola (64 l.) z Brooklynu zmarł z powodu zawału serca, którego doznał w toalecie McDonald's przy 86th Street. Według relacji rodziny, znajomi mężczyzny, który nie wracał długo z toalety, usiłowali wezwać pomoc. Jednak nikt z personelu McDonald's nie był w stanie odblokować drzwi, za ktorymi uwięziony był mężczyzna. Dopiero po 15 minutach przyjechała na miejsce zdarzenia straż pożarna i strażacy wyważyli drzwi.
Niestety, było już za późno - mężczyzna zmarł.
Jak donosi „Daily News”, w środę rodzina złożyła w sądzie na Brooklynie pozew przeciwko McDonald's, w którym to żąda 10 milionów dolarów odszkodowania. Najbliżsi zmarłego mężczyzny oskarżają pracowników McDonald's o opieszałość w udzieleniu pomocy i brak natychmiastowej reakcji, jeśli chodzi o wyważenie drzwi w toalecie.
– Gdyby w porę otwarto zatrzaśnięte drzwi, nie doszłoby do zatrzymania akcji serca. Gdyby w porę rozpoczęto reanimację, to mój ojciec dziś mógłby żyć – mówił dziennikarzom Anthony DeNicola, Jr. (38 l.). Do zdarzenia doszło w ubiegłym roku. Anthony DeNicola wpadł do McDonald's na poranne śniadanie. Tego dnia, według relacji jego kompanów z pracy, czuł się świetnie i nic nie wskazywało, że coś złego mu się może przytrafić.