Rodzina zamachowca z Londynu wydała oświadczenie. Szczere słowa i prośba

PMar

2019-12-04 10:35

Nie milkną echa po piątkowym zamachu na Moście Londyńskim, gdzie w powstrzymaniu terrorysty duży udział miał nasz rodak, pan Łukasz. Usman Khan zaatakował najpierw w Fishmongers' Hall, gdzie zabił dwie osoby, po czym wybiegł dalej siać terror ruchliwej arterii. Jego atak przypisało już sobie ISIS, tymczasem rodzina zabitego ostatecznie przez policję zamachowca wydała właśnie oficjalne oświadczenie dotyczące tej sprawy.

Najnowsze z działu

Wojna na Ukrainie

Putin ma tajemniczą broń? "Wróg nic o tym nie wie"

Rodzina królewska

To królowa naprawdę myślała o Meghan Markle! Tajne śledztwo na Wyspach

Nazwałbyś tak pupila?

Te imiona dla psów są najmodniejsze! Będziesz zaskoczony

Szok na salonach

Dziewczyna Bonda romansuje z synem żony następcy Castro! Nie uwierzysz

Jest wideo!

Obudził się tuż przed kremacją! "Ta sytuacja była cudem"

We wtorkowe popołudnie brytyjskie media opublikowały krótkie oświadczenie rodziny Usmana Khana, w którym jego najbliżsi potępili stanowczo jego zachowanie. Jak czytamy w notatce przekazanej przez londyńską policję metropolitalną: - Jesteśmy zasmuceni i zszokowani tym, co zrobił Usman. Całkowicie potępiamy jego działania i pragniemy złożyć kondolencje rodzinom ofiar, które zginęły oraz życzyć szybkiego powrotu do zdrowia wszystkim rannym.

Na koniec rodzina zamachowca wystosowała również apel do społeczeństwa, prosząc: - Chcielibyśmy prosić o uszanowanie prywatności naszej rodziny w tym trudnym okresie.

2 zdjęcia

Przypomnijmy: w piątek 29 listopada Usman Khan zaatakował ludzi zgromadzonych w Fishmongers' Hall, gdzie odbywało się seminarium na temat reintegracji przestępców. 28-letni Usman Khan - skazany w przeszłości za terroryzm, a w grudniu zeszłego roku warunkowo zwolniony - zaatakował jej uczestników nożami kuchennymi, zabijając dwie osoby, oraz groził zdetonowaniem ładunków wybuchowych (te, po jego śmierci, okazały się być atrapą). W wyniku ataku zginęły dwie osoby, a trzy zostały ranne. Następnie wybiegł on na zewnątrz, gdzie najpierw najpierw został powstrzymany przed dalszym zabijaniem przez mężczyzn, którzy wybiegli za nim (w tym naszego rodaka), zaś później zastrzelony przez policję.