Rosjanie wkroczą na Białoruś i spacyfikują demonstracje opozycji?! Taki scenariusz jest jak najbardziej realny. Prezydent Władimir Putin (68 l.) powiedział, że na prośbę Aleksandra Łukaszenki (66 l.) utworzył już specjalne siły policyjne, które rozprawią się z białoruską opozycją, jeśli "sytuacja wymknie się spod kontroli". Wynika to z umowy o Państwie Związkowym między obu krajami, zakładającej również pomoc w zakresie bezpieczeństwa. Putin stwierdził, że Rosjanie przejdą od słów do czynów tylko pod pewnymi warunkami.
- Umówiliśmy się, że ta rezerwa nie będzie wykorzystywana dopóty, dopóki sytuacja nie będzie wymykać się spod kontroli i dopóki elementy ekstremistyczne, zasłaniając się hasłami politycznymi, nie przekroczą określonych granic i nie zaczną po prostu rozboju: podpalania aut, domów, banków, zajmowania budynków administracyjnych i tak dalej - mówił prezydent Rosji. Na jego słowa zareagował już sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. - Nikt, również Rosja, nie powinien tam ingerować, Białoruś to suwerenne i niezależne państwo - powiedział w wywiadzie dla niemieckiego "Bilda".