Stany Zjednoczone zapowiadają odwet za atak na amerykańskich żołnierzy w Jordanii, obwiniają Iran. Jest reakcja Rosji i Chin
Czy wojna na Bliskim Wschodzie może przerodzić się w globalny konflikt? Obawy przed tym narastają, ponieważ o ataki na wojska amerykańskie ponownie oskarżany jest Iran. Tak było w przypadku ostrzałów statków płynących przez Morze Czerwone dokonywanych przez proirańskie bojówki Huti, tak jest teraz po krwawym ataku drona na bazę amerykańskich żołnierzy w Jordanii przy granicy z Syrią. Ostatniej nocy z soboty na niedzielę zginęło tam trzech żołnierzy USA, a około 40 zostało rannych. Iran odżegnuje się od ataku drona, ale USA wprost mówią, że ten kraj ma z tym coś wspólnego i zapowiadają odwet, jednocześnie zaznaczając, że nie dążą do wojny z Iranem. "Nie szukamy wojny z Iranem. Nie dążymy do dodatkowej eskalacji napięć (...) Zamiarem wszystkiego, co dotąd robiliśmy, była próba deeskalacji tych napięć. To powiedziawszy, to był bardzo poważny atak, który miał śmiertelne konsekwencje. Odpowiemy, i odpowiemy odpowiednio" - powiedział rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego John Kirby.
"Odpowiedź będzie zdecydowana. Odpowiemy mocno". Rosja i Chiny wzywają do deeskalacji
Według Kirby'ego nie tylko za tym atakiem bojówek stoi Iran. "Wiemy, że oni ich wspierają. Wiemy, że dostarczają im zasobów. Wiemy, że ich szkolą. Wiemy, że z pewnością nie odradzają im tych ataków, czy to ataków Huti, czy tego, co zrobił Hamas 7 października, czy tego, co potrafi robić Hezbollah. I oczywiście tego, co teraz te milicje nadal robią w miejscach takich jak Irak czy Syria" - powiedział Kirby. Zastępczyni rzecznika Pentagonu Sabrina Singh stwierdziła jednocześnie, że nie ustalono kto konkretnie odpowiada za napaść na bazę USA, ale uderzenie ma "z pewnością ma ślady Kataib Hezbollah". "Odpowiedź będzie zdecydowana (...) Odpowiemy mocno. Odpowiemy w czasie i miejscu naszego wyboru. I oczywiście nie będę zapowiadał, co zrobimy w tym przypadku, ani wyprzedzał prezydenta, ale mogę powiedzieć, że ta odpowiedź może być wielopoziomowa, podejmowana w fazach i długotrwała" - dodał sekretarz stanu USA Antony Blinken. W odpowiedzi na te słowa zarówno Rosja, jak i Chiny wezwały dziś do deeskalacji w regionie. Kreml ogłosił, że należy stabilizować region, a Chiny ostrzegły przed "spiralą odwetów" w regionie.