"Można teraz stwierdzić, że wojska rosyjskie rozpoczęły bitwę o Donbas, do której przygotowywały się od dawna. Bardzo duża część całej armii rosyjskiej jest teraz skupiona na tej ofensywie" - przekazał w poniedziałek (18 kwietnia) wieczorem prezydent Ukrainy. Wołodymyr Zełenski zapowiedział jednak: "Bez względu na to, ilu rosyjskich żołnierzy zostanie tam zawiezionych, będziemy walczyć. Będziemy się bronić. Robimy to codziennie. Nie oddamy niczego, co ukraińskie, a cudzego nie potrzebujemy". Polityczni komentatorzy mówią, że bitwa o Donbas, która właśnie się zaczęła, może być największą od czasów II wojny światowej. "Oddziały rosyjskie, które od kilku tygodni koncentrowały się na wschodzie Ukrainy, rozpoczęły nową fazę operacji, której celem jest prawdopodobnie zajęcie całości ukraińskich obwodów, ługańskiego i donieckiego" - pisze w raporcie amerykański Instytut Badań nad Wojną (ISW) i prognozuje: "Sukces tego natarcia jest mało prawdopodobny, ponieważ wojska rosyjskie borykają się wciąż z brakiem koordynacji i niskim morale".
CZYTAJ TAKŻE: Rosja zaatakuje kolejny kraj? Jego mieszkańcy masowo przygotowują się do wojny!
Natarcie, które właśnie się rozpoczęło na wschodzie Ukrainy, zdaniem ekspertów, "prawdopodobnie nie będzie radykalnie bardziej skuteczne niż poprzednie duże ofensywy Rosjan w okolicach Kijowa". Dlaczego? "Armia rosyjska nie odtworzyła w pełni oddziałów wycofanych z okolic Kijowa, a wcieleni do nich nowi żołnierze nie są z nimi odpowiednio zgrani. Częste doniesienia o katastrofalnie niskim morale Rosjan i kolejnych problemach logistycznych pokazują, że rzeczywista siła bojowa wojsk rosyjskich na Ukrainie stanowi zaledwie ułamek ich teoretycznej siły ujmowanej przez liczbę batalionowych grup taktycznych" - można przeczytać w raporcie ISW.
CZYTAJ TAKŻE: Ta decyzja rozwścieczy Putina! Rosja właśnie zyskała nowego wroga?