Plotka o tym, że złodzieje, którzy poniedziałku na wtorek włamali się do rosyjskiego odpowiednika FBI, mogli mieć dostęp do dokumentów dotyczących katastrofy polskiego Tu-154M powstała we wtorek rano. Wynikała ona między innymi z bardzo lakonicznych informacji jakie podawali sami Rosjanie.
Przeczytaj koniecznie: Rosjanie: Prawda o katastrofie pod Smoleńskiem może być gorzka dla Polski!
W oficjalnym komunikacie można było przeczytać jedynie, że Komitet Śledczy prowadził kilkadziesiąt spraw najwyższej rangi w Rosji. W ten sposób sprawa Smoleńska – jedna z najważniejszych dla śledczych z Moskwy – została mylnie powiązana z włamaniem.
Wszelkie wątpliwości Rosjanie rozwiali dopiero gdy polscy prokuratorzy poprosili o wyjaśnienia. W odpowiedzi dostali dwie istotne informacje. Po pierwsze – zdaniem Rosjan – to nie dokumenty były celem włamania, po drugie i najważniejsze: Odział Komitetu Śledczego do którego dostali się rabusie zajmował się jedynie przestępstwami gospodarczymi, głównie brudnymi interesami rosyjskiej mafii i powiązaniami świata przestępczego z polityką.