Dowódca łotewskich sił zbrojnych generał Leonids Kalninsz: mnożące się głosy o tym, że Rosja może zaatakować NATO, to tylko mobilizowanie do wydatków na obronność. Zagrożenie wcale nie jest większe niż wcześniej
Rosja może zaatakować państwa NATO - takie głosy słychać w mediach coraz częściej. Generałowie i politycy wzywają do przygotowań czynionych na wszelki wypadek, ale jednak poważnych i szeroko zakrojonych. Prawdopodobieństwo realizacji takiego czarnego scenariusza jest różnie oceniane, skala ewentualnych działań Władimira Putina też. "W ich [Rosjan] planie mieści się zajęcie krajów bałtyckich i kawałka Polski, zajęcie pozycji obronnych, a potem wyczekiwanie na ruchy NATO" - mówił niedawno na antenie TOK FM Marcin Samsel, ekspert ds. bezpieczeństwa i zarządzania kryzysowego z Wyższej Szkoły Administracji i Biznesu w Gdyni. Ale na szczęście są i tacy wojskowi dowódcy, którzy uważają, że prawdopodobieństwo wcale nie jest obecnie wyższe, niż 10 lat temu. Należy do nich dowódca łotewskich sił zbrojnych generał Leonids Kalninsz. Co powiedział o wojennych ostrzeżeniach?
"W rzeczywistości sytuacja nie jest bardziej niebezpieczna niż 10 lat temu. Od zawsze postrzegamy Rosję jako zagrożenie"
Cytowany przez agencję LETA łotewski dowódca armii stwierdził, że pojawiające się w mediach wypowiedzi o rosnącym zagrożeniu wojną z Rosją mają być tylko bodźcem do zwiększania wydatków na obronność. "Moja opinia jako dowódcy armii Łotwy, kraju NATO, jest taka, że nie zgadzam się z takimi prognozami. Wszystkie wypowiedzi i prognozy dotyczące prawdopodobieństwa wojny mają na celu zmobilizowanie zachodnich społeczeństw, które zaczynają męczyć się wspieraniem Ukrainy" - powiedział agencji LETA generał Leonids Kalninsz. "W rzeczywistości sytuacja nie jest bardziej niebezpieczna niż 10 lat temu. Od zawsze postrzegamy Rosję jako zagrożenie" - powiedział łotewski dowódca.