Ukraina dzielnie broni się przed rosyjską agresją, ale bez pomocy Zachodu nie może się obyć. Wiele krajów dostarcza broń Ukraińcom, a Rosja coraz bardziej się tym niecierpliwi. Jak podał Reuters, kremlowscy oficjele w ostrych słowach skomentowali ostatnią decyzję Stanów Zjednoczonych dotyczącą wojny na Ukrainie. Wczoraj, w środę 1 czerwca Joe Biden potwierdził podpisanie jedenastego już pakietu pomocy dla Ukrainy, wartego 700 milionów dolarów. Otrzyma ona między innymi rakiety do mobilnego systemu artylerii rakietowej HIMARS, które mają zasięg około 80 km i mogą teoretycznie sięgnąć Rosji. To wywołało niepokój w Moskwie.
USA dostarczają rakiety. Rosja o ryzyku wojny z USA
"Uważamy, że Stany Zjednoczone dolewają oliwy do ognia. Działania Waszyngtonu oceniamy bardzo negatywnie" - powiedział rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. Z kolei rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow pytany o to, czy dostarczenie Ukrainie tych rakiet zwiększa szansę na wciągnięcie kolejnych państw w wojnę na Ukrainie, powiedział: "Takie ryzyko z pewnością istnieje".
PRZECZYTAJ TAKŻE: "Kochanka Putina" będzie w rozpaczy! To koniec jej luksusowego życia
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zabił ojca i zgwałcił matkę na oczach ich dziecka. Pokazali twarz rosyjskiego żołnierza
Wojna na Ukrainie. "Najgorsze scenariusze"
Jak dodał Ławrow, decyzja w sprawie systemów rakietowych "to bezpośrednia prowokacja [Ukrainy], mająca na celu zaangażowanie Zachodu w działania wojskowe". Tymczasem Ukraina także zapewnia, że rakiety o zasięgu 80 kilometrów nie zostaną wykorzystane do ataku na terytorium Rosji. Zapytany o ewentualną reakcję Rosji na sytuację, w której rakiety te zostałyby jednak użyte do ataku na rosyjskie terytorium, Pieskow powiedział tajemniczo: "Nie mówmy o najgorszych scenariuszach. Dodał, że takie dostawy nie zachęcą do wznowienia wstrzymanych rozmów pokojowych".
PRZECZYTAJ TAKŻE: Putin znów straszy atomem. Wyciąga wyrzutnie międzykontynentalne
PRZECZYTAJ TAKŻE: Władimir Putin został sam? Rosyjska armia może przestać istnieć!