Wywiad ocenił, że nawet za pięć lat Rosja raczej nie rozpęta wielkiej wojny z NATO. Ale możliwa jest mniejsza operacja przeciwko Sojuszowi
Donald Trump powiedział, że nie będzie bronił tych krajów NATO, które wystarczająco nie zwiększą swoich wydatków na obronność i że wobec wojny na Ukrainie przyjmuje stanowisko obiektywnego negocjatora, a nie sojusznika jednej ze stron. W pewien sposób w swoich wypowiedziach czynił też Ukrainę współwinną wojny. Przyciśnięty do muru mówił co prawda, że to Rosja zaatakowała, ale Kijów powinien był szybciej ustępować i negocjować, nazywał też Zełenskiego dyktatorem i średnim komikiem. A po awanturze w Białym Domu wstrzymał pomoc wojskową dla Ukrainy. To wszystko sprawia, że zewsząd słychać głosy o zmierzchu tego, co Rosja nazywała "kolektywnym Zachodem" i NATO w takiej formie, jaka wydawała się niezmienna. Czy to może ośmielić Putina do ataku na niektóre kraje Sojuszu? Niedawno ostrzegał przed tym wywiad litewski.
Za parę lat możliwe "ograniczone działania wojskowe przeciwko jednemu lub kilku krajom NATO"
Wywiad litewski uważa, że w ciągu trzech do pięciu lat, czyli do 2030 roku, Rosja może być teoretycznie zdolna do operacji przeciwko NATO. Do jakiej? Zdaniem Litwinów nie chodzi o wielką wojnę, tylko jakąś mniejszą operację. "W perspektywie średnioterminowej (w okresie od trzech do pięciu lat) jest mało prawdopodobne, by Rosja rozwinęła zdolności potrzebne do wojny konwencjonalnej na dużą skalę przeciwko NATO. Rosja może jednak rozwinąć zdolności wojskowe wystarczające do rozpoczęcia ograniczonych działań wojskowych przeciwko jednemu lub kilku krajom NATO" - głosi raport. Wywiad ocenia, że obecnie zagrożenie krajów bałtyckich ze strony Rosji jest na szczęście niskie, ale to może się zmienić w razie wynegocjowania zawieszenia broni na Ukrainie.
"W tej chwili konwencjonalne zagrożenie militarne ze strony Rosji wobec Litwy jest niskie"
"W tej chwili konwencjonalne zagrożenie militarne ze strony Rosji wobec Litwy jest niskie. Wysiłki Kremla nadal koncentrują się na wojnie z Ukrainą. Jeśli dojdzie jednak do zawieszenia broni, Rosja może zacząć przesuwać siły z frontu do innych okręgów wojskowych i przyspieszyć wdrażanie zapowiedzianej w 2022 r. reformy sił zbrojnych w pobliżu naszych granic" – powiedział podczas konferencji prasowej dyrektor AOTD, pułkownik Elegijus Paulaviczius. Jak dodaje, nie wierzy w rozwiązanie kryzysu metodą dyplomatyczną, bo Kreml zna swoją siłę wobec Europy. "W naszej ocenie Rosja nie będzie polegać na dyplomacji, a jedynie na brutalnej sile, próbując zająć jak najwięcej terytorium lub zająć całą Ukrainę, uzasadniając, że broni się przed zagrożeniem ze strony NATO. Rosję można pokonać tylko środkami militarnymi, a nie dyplomacją, niestety - stwierdził podczas konferencji prasowej Darius Jauniszkis, szef VSD.
