"Była taka sytuacja w jednej wiosce, dwie siostry zostały zgwałcone. Miały 15 i 16 lat, jeszcze dzieci" - płacze przed kamerą ITV News Maryna Beschastna, pani burmistrz niewielkiego Iwankowa w obwodzie kijowskim. "Dziewczyny były wyciągane za włosy z piwnicy i gwałcone. Zaczęły obcinać włosy, żeby wyglądać mniej atrakcyjnie, żeby już nikt na nie nie patrzył" - dodaje kobieta. Takie sceny rozgrywają się wszędzie tam, gdzie podczas wojny na Ukrainie przeszły rosyjskie wojska. Ukraińskie władze zarejestrowały już około 300 przypadków gwałtów na kobietach i dzieciach, ale to zapewne wierzchołek góry lodowej. Ocaleni opowiadają o matkach gwałconych przez żołnierzy na oczach dzieci i zbiorowych seksualnych napaściach, podczas których Rosjanie wygrażali kobietom bronią. Świat obiegło też zdjęcie Michaiła Palinchaka zrobione 20 kilometrów od Kijowa. Reporter znalazł przykryte kocem zwłoki mężczyzny i trzech kobiet. Ciała kobiet były nagie i częściowo spalone, tak jakby zwyrodnialcy zacierali ślady zbrodni.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Tajemnicze zniknięcie "kochanki Putina"! Gdzie jest Alina Kabajewa?
PRZECZYTAJ TAKŻE: Były prezydent Rosji się wygadał. Putin chce podbić całą Europę aż do Lizbony?
Informacje o paleniu ciał zabitych cywilów, także w mobilnych krematoriach, pojawiały się już wielokrotnie, także jako komunikat ukraińskich władz. "Kiedy kobieta ocaleje, może się wydawać, że już jest bezpieczna, bo jest daleko od karabinów i mężczyzny, który ją zgwałcił. Ale trauma jest jak bomba w środku niej. To idzie za nią" - mówi dla "Guardiana" Sasza Kantser z organizacji Lviv Feminist Workshop.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Rosja szykuje się na nowy atak. Ukraina ostrzega, to już za parę dni
PRZECZYTAJ TAKŻE: Bracia Kliczko odwiedzili Buczę. Mówią, jakie jest "przesłanie Putina"