Wszystkie urządzenia elektroniczne ofiar katastrofy pod Smoleńskiem, choć są już w kraju, to zostały zatrzymane przez ABW. Chodzi o to, żeby rozwiać jakiekolwiek wątpliwości czy ktokolwiek próbował kopiować dane z telefonów czy komputerów Polaków.
A w teorii był na to czas. Jacek Cichocki - szef rządowego kolegium ds. służb specjalnych – stwierdził w czwartek, że funkcjonariusze Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego przybyli na miejsce katastrofy pod Smoleńskiem około 4 godzin po tragedii. Nie można zatem kategorycznie wykluczyć, że przez ten czas Rosjanie nie skopiowali danych z telefonów komórkowych i laptopów znalezionych na miejscu katastrofy. - Nigdy nie mamy pewności, natomiast nie mamy teraz żadnych przesłanek, które by na to wskazywały – zaznaczył.
Cichocki stwierdził również, że niepokój ABW mogą budzić tylko prywatne telefony i komputery. W pamięci sprzętu służbowego, zarówno prezydenta, jak i generałów nie było żadnych ważnych tajnych danych.
- W prywatnych telefonach - trudno powiedzieć. Aczkolwiek te telefony są dzisiaj w ABW i na wniosek prokuratury są poddawane analizie – tłumaczył Cichocki.