Rzecznik rządu Paweł Graś ujawnił, że za kradzieżą kart kredytowych tragicznie zmarłego Andrzeja Przewoźnika, sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, stoją członkowie elitarnej grupy antyterrorystycznej milicji (OMON). Graś poważnie naraził się władzom i mediom naszego wschodniego sąsiada.
"Izwiestija", "Kommiersant" i "Wremia Nowostiej", wszystkie poniedziałkowe tytuły nie kryją oburzenia oskarżeniami o kradzież. Przypomnijmy, że Graś już wczoraj potwierdził, że trzech rosyjskich milicjantów zostało aresztowanych. - Jeśli okaże się, że informacje te nie są oparte na faktach, to historia ta może wywołać poważny skandal międzynarodowy - pisze "Izwiestija".
Dziennikarze poszli nawet o krok dalej. Wypowiedź Grasia określili jako "skandaliczną, która może podważyć i tak już nie błyszczący wizerunek rosyjskich organów ochrony prawa".
Tak samo na doniesienia o kradzieży zareagowało Ministerstwo Spraw Wewnętrznych Rosji i Urząd Spraw Wewnętrznych w Smoleńsku. Obie instytucje zaprzeczają, że w kradzież kart kredytowych i pieniędzy z konta Andrzeja Przewoźnika zamieszani byli milicjanci ze Smoleńska. Oskarżenia określiły jako "bluźniercze" i "cyniczne".
"Komsomolskaja Prawda" podkreśla, że "historia ta nabiera dodatkowego, cynicznego zabarwienia, jeśli się weźmie pod uwagę, że Andrzej Przewoźnik był sekretarzem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, a zarazem głównym organizatorem uroczystości rocznicowych w Katyniu".
"KP" dodaje także, że gdy polscy śledczy zorientowali się, że doszło do przestępstwa, od razu zawiadomili "rosyjskich kolegów", a ci z kolei błyskawicznie zatrzymali podejrzanych o kradzież.
Reporterzy radia RMF FM donoszą, że prokuratura w Warszawie wystąpiła do Rosjan o zapis z monitoringu miejskiego w Smoleńsku z miejsca, gdzie złodzieje wypłacili pieniądze. Polscy prokuratorzy chcą także udostępnienia zeznań zatrzymanych w związku z kradzieżą kart i wypłatą pieniędzy.