Tak właśnie rodzą się wszelkie teorie spiskowe w sprawie katastrofy pod Smoleńskiej. Rosyjskie śledztwo stanęło w miejscu, a teraz okazuje się, że materiały z dochodzenia przekazywane przez naszych wschodnich sąsiadków są niekompletne. W takim okolicznościach posądzenie Rosjan o manipulację i zacieranie śladów nikogo już nie dziwi.
Reporterzy radia RMF FM ujawnili, że na kopiach nagrań z czarnych skrzynek, które analizują eksperci z Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie brakuje 16 sekund. To różnica między zapisem stenogramów, a zapisem rozmów z kokpitu Tu-154.
- Ujawniony stenogram był pełny. To na CD brakowało 16 sekund, które były zapisane w stenogramie - potwierdził w rozmowie z dziennikarzem RMF FM rzecznik wojskowej prokuratury Zbigniew Rzepa.
Polscy śledczy zaczęli już podejrzewać, że Rosjanie przemontowali nagrania. By się upewnić, że wszystko jest w porządku szef MSWiA Jerzy Miller udał się w niezapowiedzianą wizytę do Moskwy. Przewodniczący polskiej komisji ustalającej przyczyny tragedii spotkał się z szefową Międzypaństwowego Komitetu Lotniczego. Poprosił Tatianę Anodinę o kolejną kopię oryginału nagrań.
Eksperci i prokuratorzy nie obawiają się już, że zapisy były pocięte tak aby ukryć prawdę o przyczynach smoleńskiej tragedii.