Do objętej wojną Ukrainy pojechali korespondenci Polskiej Agencji Prasowej. Przez przypadek trafili do Kyseliwki, położonej w obwodzie mikołajowskim. "Kyseliwka, do której jedzie się błotnistymi, rozbitymi przez pojazdy wojskowe i podziurawionymi przez rosyjskie pociski drogami, jest właściwie starta z powierzchni ziemi. Spalone domy, kikuty kominów i skrzypiące od podmuchów zimnego, stepowego wiatru, poprzecinane odłamkami drzwi. Prędzej można spotkać tu porzuconego, łaszącego się o jedzenie psa, niż człowieka. Młodzi ludzie, którzy przyjechali sprawdzić, co zostało z ich domu mówią, że to polska wieś" - relacjonują dziennikarze.
Wojna na Ukrainie. "Tu mieszkali Polacy"
"Dziadkowie męża byli Polakami. Babcia opowiadała, że ściągnął ich tutaj jakiś hrabia, ale nic więcej nie mogę powiedzieć, bo nie wiem. Część naszych ludzi chodziła do kościoła, polskiego. Teraz już właściwie go nie ma" - mówiła im młoda mieszkanka wsi. Okazuje się, że w marcu Rosjanie z premedytacją ostrzelali polski kościół. "Strzelali w niego z czołgów, celowali, żeby powalić krzyż. Pociski leżą tam do dziś" - opowiada proboszcz parafii, Ołeksandr Repin. Z kościoła zostały ruiny. Ocalały jedynie dwie ściany: ta, w której była brama wejściowa i ta za ołtarzem. Wokół kościoła leżą porozrzucane łuski, a z ziemi wystają pociski.
Rosjanie zniszczyli polski kościół. "Ludzie płakali, błagali, by go ratować"
"Ten kościół jest zabytkiem historycznym. Został zbudowany gdzieś w latach 1852-53. W czasach komunizmu wykorzystywany był jako baza remontowa kołchozu, ale nie został zniszczony. Parafia odrodziła się dopiero na początku lat 90. i liczyła wtedy około setki ludzi. Przed lutym, czyli przed rosyjskim atakiem, do kościoła przychodziło 50 osób, wszyscy mają korzenie polskie" - mówi proboszcz. Wspomina, że w czasie walk wokół wsi parafianie dzwonili do niego. "Płakali, że kościół się pali. Nie mogliśmy jednak pojechać, żeby go ratować pod kulami. Opowiadają, że Rosjanie strzelali do niego z czołgów, pięć razy strzelali w krzyż, póki nie upadł. Ostrzeliwali go także z helikopterów".