Widzisz nagranie, na którym wyraźnie widać kogoś znanego lub znajomego, kto mówi lub robi zaskakujące rzeczy? Dożyliśmy czasów, w których takie nagranie samo w sobie niczego nie dowodzi, bo może to być tylko tak zwany deepfake. Co to takiego? To coś w rodzaju filmowego odpowiednika fotomontażu. Przy użyciu nowoczesnych technologii można sfabrykować dowolne nagranie z dowolną osobą mówiącą dowolne rzeczy. Nic dziwnego, że to narzędzie używane jest także w wojnie informacyjnej, czy raczej dezinformacyjnej. Również tej, która towarzyszy wojnie na Ukrainie. Tylko dlaczego zrobiono to w aż tak nieudolny sposób? Deepfake z postacią prezydenta Ukrainy w roli głównej wygląda niezwykle amatorsko.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Mila Kunis zebrała 34 miliony dla Ukrainy! "Jestem dziś dumną Ukrainką"
PRZECZYTAJ TAKŻE: Waleria z Ukrainy stała się już symbolem. Kim jest dziewczynka z okładki "Time"?
Filmik, na którym z pozoru widzimy nowe przemówienie Wołodymyra Zełenskiego, pojawił się za sprawą hakerów - zapewne rosyjskich - na serwisie społecznościowym Telegram, a po ataku hakerskim nawet w ukraińskiej telewizji. Na nagraniu widzimy postać prezydenta, który rzekomo poddaje się Rosjanom i każe ukraińskim żołnierzom złożyć broń. Ale nie trzeba być szczególnie spostrzegawczym, by zauważyć, że to kiepska podróbka. Głowa postaci jest wlepiona, tło tuż przy niej rozpikslowuje się. A prawdziwy Zełenski ani myśli poddać się Rosjanom i oddać im nawet kawałka Ukrainy.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Ile dzieci ma Władimir Putin? Można przetrzeć oczy ze zdumienia!
PRZECZYTAJ TAKŻE: Burmistrz Hiroszimy o Putinie i broni atomowej! "To żywe piekło"