Protesty w Rosji przeciwko mobilizacji, którą ogłosił Putin
Po tym, jak jak w środę, 21 września, rano prezydent Władimir Putin ogłosił w Rosji częściową mobilizację, w wielu rosyjskich miastach mieszkańcy wyszli na ulice. Demonstranci protestują przeciwko mobilizacji na wojnę na Ukrainie pod hasłem Stop „mogilizacji” (od słowa „mogiła).
Protesty odbywają się w kilkudziesięciu miastach. Demonstranci krzyczą m.in. „Putin do okopów” czy "nie wojnie". Jak podają organizacje pozarządowe, około godz. 22 (czasu polskiego) zatrzymanych było co najmniej 1311 osób w 38 miastach. Najwięcej demonstrujących zatrzymano w Petersburgu - 524 i w Moskwie - 502.
W dwóch największych miastach Rosji policjanci brutalnie zatrzymywali protestujących podczas marszy i w metrze - relacjonuje niezależny serwis Meduza. Obrońcy praw człowieka informują, że uczestnicy akcji i dziennikarze byli bici. W Moskwie z demonstracji wyniesiono dwie nieprzytomne osoby. W Petersburgu funkcjonariusze kazali kilkorgu zatrzymanym klęczeć pod ścianą.
Tymczasem moskiewska prokuratura grozi uczestnikom demonstracji karami do 15 lat więzienia.
Meduza podała również, że współpracownicy opozycjonisty Aleksieja Nawalnego zapowiedzieli wsparcie dla osób biorących udział w protestach i „podejmujących większe działania, na przykład podpalających komisję wojskową”.
Ruch Wiosna, który ogłosił na środę demonstracje przeciwko mobilizacji na wojnę, poinformował o godz. 21.30 polskiego czasu, że akcje zakończyły się "na dziś". - Ogłaszamy kampanię przeciwko "mogilizacji" i już na jutro zapowiadamy następne manifestacje - napisano na Telegramie.
Przypomnijmy, że Władimir Putin ogłosił "częściową mobilizację", która ma objąć rezerwistów, czyli te osoby, które odbyły służbę w wojsku. Przejdą one dodatkowe szkolenie przed pójściem na front.