Rosjanie zbombardowali przedszkole

2008-08-26 8:30

Wbrew oświadczeniom Kremla w miastach gruzińskich atakowano nie tylko obiekty wojskowe, ale także te cywilne.

Gruzy, strzępy ubranek, zabawki z poobrywanymi rączkami - tak wygląda dziś przedszkole nieopodal centrum Gori. W sobotnie południe zbombardowały je rosyjskie samoloty. Wbrew zapowiedziom władz w Moskwie obiektem jej ataków były nie tylko cele wojskowe. Pod gradem pocisków i bomb ginęli niewinni ludzie, również małe dzieci.

Merdich Dakaszwili (78 l.) był w pracy, kiedy to się stało. - To było w sobotę - wspomina mężczyzna, który był w przedszkolu woźnym. - Kiedy usłyszałem nadlatujące samoloty, szybko zawołałem do środka bawiące się na placu zabaw dzieci - opowiada. Tylko to ocaliło im życie, bo jedna z bomb spadła dwa metry od wejścia do budynku, poważnie go uszkadzając.

Rosjanie celowali w przejeżdżający nieopodal autokar z gruzińskimi rezerwistami, ale później to na nas posypały się bomby - tłumaczy ze łzami w oczach Dakaszwili.

Żadne z dzieci, które wziął pod swoją opiekę, nie zginęło, ale odłamki szkła i gruzu poraniły wiele kryjących się w budynku maluchów. Niestety, mniej szczęścia mieli ci, którzy w trakcie ataku zostali na zewnątrz. Spadające bomby na strzępy rozerwały dwóch kilkunastoletnich chłopców i kobietę w ciąży. W pobliskiej szkole i budynkach mieszkalnych zginęło 14 osób. Ich ciała do dziś pozostają pod gruzami, a swąd śmierci nadal unosi się nad okolicą.

Nasi reporterzy na własne oczy widzieli tę część Gori po bombardowaniu. Dopiero teraz, po wycofaniu się wojsk rosyjskich z tych terenów, widać ogrom spustoszeń, jakich dokonała wojna.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają