"Gdyby nie było ani jednego kontrolera na lotnisku w Smoleńsku, a zamiast tego siedział tam szympans i w języku, który jest niezrozumiały dla jakiegokolwiek człowieka, dla jakiejkolwiek narodowości, jakimś tam bełkotem podawał informacje, nawet ten absurd nie mógł być przyczyną katastrofy" - opowiadał na wczorajszej konferencji w Warszawie Oleg Smirnow, były rosyjski pilot wojskowy.
- To manipulowanie opinią publiczną - przekonują z kolei nasi eksperci badający katastrofę. A zastępca przewodniczącego polskiej komisji płk Mirosław Grochowski przypomniał, że Rosjanie ciągle nie przetłumaczyli na rosyjski naszych uwag do raportu MAK.
Patrz też: Rosyjscy eksperci: Nawet gdyby zamiast kontrolera był szympans, do tragedii nie powinno dojść ROSJANIE O 10 KWIETNIA
Tezy Rosjan
Załoga była źle wytrenowana
Rosjanie twierdzą, że polscy piloci nie ćwiczyli lotów w tzw. szczególnych warunkach - burzy, mgle, warunkach oblodzenia.
Załoga była źle skompletowana
Zdaniem rosyjskich ekspertów piloci powinni stanowić zgraną drużynę, która rozumie się bez słów, jest zgrana i lata ze sobą w stałym składzie.
Nie wypełniano procedur
Zdaniem Rosjan załoga nie zapoznała się z topografią okolic smoleńskiego lotniska, stosowanymi na nim urządzeniami oraz nie przygotowała sobie informacji dotyczących lotnisk zapasowych.
Piloci nie byli gotowi do lądowania
Według Rosjan polscy piloci powinni zaprzestać schodzenia na wysokości 100 m i zamiast próbować lądować, odejść na tzw. drugi krąg. Powinni byli też wyłączyć autopilota, co zdaniem ekspertów pozwoliłoby im uniknąć katastrofy.
Kontrolerzy bez winy
Rosjanie twierdzą, że osoby przebywające w wieży kontroli lotów lotniska Siewiernyj nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za katastrofę, a ich działania były bez zarzutu. Ich zdaniem to dowódca prezydenckiej maszyny powinien zadecydować o zaprzestaniu lądowania.