Kamala Harris przemówiła po uznaniu swojej porażki w wyborach. "Wiem, że wiele osób czuje, że wkraczamy w mroczne czasy"
Kiedy zaczęły spływać wyniki wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych z poszczególnych stanów, Donald Trump na gorąco komentował wszystko w mediach społecznościowych, a gdy stało się jasne, że to on zwyciężył, wygłosił od razu przemówienie, by podziękować za oddane głosy. Tymczasem Kamala Harris dosłownie zniknęła. Jej pracownicy poinformowali zrozpaczonych zwolenników Demokratki zgromadzonych na wieczorze wyborczym, że przemówienia nie będzie. Harris w pierwszych chwilach po porażce ani nie pogratulowała Trumpowi, ani nie pokazała się czekającym na jej słowa ludziom. Ale przynajmniej naprawiła to następnego dnia. Teraz zresztą stało się już jasne, że Trump zdobył 295 głosów elektorskich, jego rywalka zaledwie 226. Przewaga Donalda Trumpa nad Kamalą Harris jest coraz większa i praktycznie nie ma już wątpliwości, że to właśnie on jest zwycięzcą wyborów prezydenckich w Stanach Zjednoczonych. Co na to Harris? Wreszcie przemówiła!
"Podstawową zasadą amerykańskiej demokracji jest to, że gdy przegrywamy wybory, akceptujemy wyniki"
Kamala Harris powiedziała, że trzeba zaakceptować wyniki wyborów i że pogratulowała Trumpowi wygranej: "Wiem, że ludzie odczuwają i doświadczają teraz wielu emocji. Rozumiem to, ale musimy zaakceptować wyniki tych wyborów. Dzisiaj rozmawiałam z prezydentem elektem Trumpem i pogratulowałam mu zwycięstwa. Powiedziałam mu również, że pomożemy jemu i jego zespołowi w procesie przejścia i że zaangażujemy się w pokojowe przekazanie władzy" - mówiła na Uniwersytecie Howarda. "Podstawową zasadą amerykańskiej demokracji jest to, że gdy przegrywamy wybory, akceptujemy wyniki. Zasada ta, jak żadna inna, odróżnia demokrację od monarchii lub tyranii, a każdy, kto zabiega o zaufanie publiczne, musi ją uszanować. Jednocześnie w naszym kraju jesteśmy winni lojalność nie prezydentowi ani partii, ale Konstytucji Stanów Zjednoczonych" - powiedziała Harris, ale jednocześnie zapewniała, że "nie rezygnuje z walki, która napędzała tę kampanię". Potem mówiła o "mrocznych czasach". "Wiem, że wiele osób czuje, że wkraczamy w mroczne czasy, ale dla dobra nas wszystkich mam nadzieję, że tak się nie stanie. Lecz, Ameryko, jeśli tak się stanie, wypełnijmy niebo jasnym światłem miliardów gwiazd, światłem optymizmu, wiary, prawdy i służby" - zakończyła wzniośle Harris.