Kilka dni temu pisaliśmy o tym, że rosyjscy poborowi, którzy zostali zaciągnięci do armii w ramach ogłoszonej przez Putina mobilizacji, swój cały ekwipunek muszą organizować sobie sami. W mediach społecznościowych pojawił się krótki film, na którym widać, jak dowódczyni w jednym z garnizonów informuje młodych Rosjan, że od wojska dostaną tylko mundur i broń. "Resztę musicie mieć sami. Śpiwór, karimatę, apteczkę. Ja dla was nie mam takich rzeczy" - mówiła. Teraz okazuje się, że armia rosyjska ma problem nawet z tym, by wyżywić swoich ludzi.
Rosyjscy poborowi jak małpy w zoo
Kanał Nexta opublikował na Twitterze nagranie sprzed jednej z jednostek wojskowych w Nowosybirsku. Widać na nim, jak grupa poborowych przez ogrodzenie przyjmuje od rodziny i bliskich pakunki. Wśród nich jest jedzenie, butelki z napojami [nie mają etykiet, trudno powiedzieć, czym dokładnie są - przyp. red.], a nawet ubrania, czy termosy z gorącą herbatą. Zmobilizowani wspinają się na płot, a ich rodziny wypakowują z walizek kolejne torby i przekazują je przez bramę. "Jak zwierzęta w zoo" - komentuje Nexta.
Mobilizacja w Rosji. Na front pójdzie każdy?
Ogłoszona 21 września mobilizacja od początku przebiega inaczej, niż oficjalnie powinna. "Miała dotyczyć osób z doświadczeniem wojskowym i przeszkoleniem, ale wydaje się, że często nie zwraca się uwagi na wcześniejszą służbę, stan zdrowia, status studenta, a nawet wiek" - ocenia agencja Reutera. Między innymi właśnie dlatego od początku mobilizacji z Rosji uciekło już kilkaset tysięcy osób.