Rosyjscy żołnierze wysłani na Ukrainę dezerterują od samego początku wojny, czyli od 24 lutego. Putin ma ogromny problem, bo mało kto chce dobrowolnie brać udział w jego "specjalnej operacji wojskowej". 5 marca wywiad wojskowy donosił o masowych ucieczkach z pola walki, które są ukrywane przez dowódców rosyjskich oddziałów. Przełożeni mają też grozić żołnierzom rozstrzelaniem za próbę opuszczenia pozycji bojowych - przypomina PAP. Rosyjscy żołdacy próbują na wszystkie sposoby uniknąć starcia z siłami Ukrainy. Teraz pojawiły się informacje, że przekupują swoich dowódców.
Wojna na Ukrainie: kasa za powrót do domu
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy przechwyciła rozmowę ojca z synem - obaj są na froncie. Starszy mężczyzna przekonuje syna, że próbuje dotrzeć do ludzi, którzy mogą im "załatwić" ucieczkę, trzeba im tylko zapłacić.
CZYTAJ TAKŻE: Putin przygotowuje się do napaści na Europę?! Pierwszym celem Polska? Pada data!
Ile za ucieczkę z Ukrainy?
Mówi, że jest gotów nawet sprzedać samochód, żeby zebrać pieniądze. Jego zdaniem wystarczy 2 tysiące dolarów (ok. 9 tys. zł). Syn jednak sprowadza go na ziemię. "Wcześniej tak, ale teraz, kiedy ludzie tu siedzą, to już podnieśli [stawki - przyp. red.]. Demobilizacja kosztuje 20 tysięcy dolarów (ok. 90 tys. zł)" - wyjaśnia mu.
CZYTAJ TAKŻE: "Gdy Ukraina przegra, Polska zajmie jej część". Skandaliczne słowa człowieka Putina!