Na początku wojny żołnierze z Rosji, którzy trafiali w ręce sił ukraińskich zeznawali, że nie mieli pojęcia, że jadą na wojnę. Mówili, że to miały być ćwiczenia, manewry, a potem nagle znajdowali się na froncie. Okazuje się, że prawdopodobnie było zupełnie inaczej i Rosjanie doskonale zdawali sobie sprawę z tego, dokąd jadą i co mają robić. Służba Bezpieczeństwa Ukrainy opublikowała na Facebooku fragment przesłuchania jednego z jeńców, schwytanego pod Wołnowachą w obwodzie donieckim. Młody mężczyzna przyznaje tam, że rosyjscy dowódcy zmuszali żołnierzy do podpisywania przerażających dokumentów. "Jestem snajperem. (...) Otrzymaliśmy rozkaz, żeby podpisać zgodę, że na Ukrainie będziemy zabijać cywilów. 29 kwietnia podpisałem taki dokument, ale niektórzy odmówili. Zastępca dowódcy ds. politycznych powiedział im jednak, żeby wyrazili zgodę, ponieważ jeśli nie pojadą na Ukrainę, to trafią do aresztu dyscyplinarnego lub zostaną zwolnieni ze służby" - opowiada na nagraniu.
CZYTAJ TAKŻE: Rosja chce końca "wojny domowej" w Ukrainie, ale "nie widzi luzu w Kijowie". Szokujące słowa!
Informacje o mordowaniu cywilów przez rosyjskich żołnierzy pojawiają się od pierwszych dni inwazji na Ukrainę. Według ostrożnych szacunków tylko w Mariupolu zginęło ponad 22 tys. mieszkańców. To niestety z pewnością nie jest ostateczna liczba ofiar - mer Mariupola, Wadym Bojczenko, informował w poniedziałek, 30 maja, że "prawie pod każdym rumowiskiem i zniszczonym budynkiem w okupowanym przez Rosjan mieście, jest znajdowanych od 50 do 100 nieżywych mieszkańców".
CZYTAJ TAKŻE: Putin ZNISZCZY kolejny kraj? "Cztery pociski i nic nie zostanie". Straszy Szatanem!