Szokujące wideo zamieścił na swoim koncie na Twitterze korespondent serwisu "Politico", Christopher Miller. Poinformował jednocześnie, że zgodnie z tym, co mówią żołnierze, w wojskach tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej (DRL i ŁRL) walczą osoby przewlekle chore i niezdolne do służby wojskowej. "Jesteśmy żołnierzami 113. pułku strzeleckiego w armii DRL. Nie możemy doczekać się odpowiedzi na nasze prośby, zagwarantowane nam zgodnie z prawem. Obojętność państwa zmusza nas do zwrócenia się bezpośrednio do prezydenta Rosji - byłego oficera KGB, który w przeszłości też miał swoich podwładnych. (...) Władze DRL złamały dane słowo i wysłały nas na pierwszą linię frontu do obwodu chersońskiego na południu Ukrainy. Cierpimy tutaj z zimna i głodu, nie mamy ani właściwego wyposażenia, ani zabezpieczenia medycznego, ani żywności. Zmobilizowano nas bez jakiejkolwiek konsultacji lekarskiej" - opowiada na nagraniu adresowanym do Władimira Putina jeden z oficerów. Potem kolejni żołnierze opisują swoje schorzenia. Więcej w dalszej części tekstu.
CZYTAJ TAKŻE: Gdzie jest generał Dwornikow? Tajemnicze zniknięcie "rzeźnika z Syrii". To Putin?
Ślepy, głuchy, ze skłonnością do samobójstwa
"Od 2002 przebywam w zakładzie psychiatrycznym z diagnozą rozstroju nerwowego i skłonności do samobójstwa. (...) Podczas mobilizacji poprosiłem o konsultację medyczną, lecz usłyszałem: »Przyniesiemy zaraz skalpel i ci pomożemy«. Cierpię też na wirusowe zapalenie wątroby" - mówi jeden z żołnierzy. Inny twierdzi, że ma wadę wzroku wynoszącą pięć dioptrii. "Nic nie widzę". "Jestem w połowie ślepy, do tego nie słyszę na jedno ucho" - mówi kolejny.
CZYTAJ TAKŻE: Putin będzie PŁACIŁ za rodzenie dzieci. Da też medal, jak w czasach ZSRR!
Bunt w rosyjskiej armii
Ci żołnierze błagają Putina, by zwolniono ich ze służby. Jest jednak wielu, którzy po prostu dezerterują lub odmawiają mobilizacji. "Na terytorium tzw. republik ludowych mają miejsce masowe bunty mężczyzn, przymusowo wcielanych do rosyjskiego wojska. Ci ludzie nie chcą stać się »mięsem armatnim«. Dlatego organizowane są protesty poborowych i ich żon" - informowała kilka dni temu była już ukraińska rzeczniczka praw człowieka, Ludmyła Denisowa.