Mamy szczepionkę na koronawirusa, zaszczepiłem już swoją własną córkę - takie słowa Władimira Putina zaszokowały wczoraj świat. Rosjanie ogłosili, że instytut badawczy przy Ministerstwie Zdrowia zdołał opracować tak oczekiwany przez wszystkich specyfik, a jego seryjna produkcja ruszy już we wrześniu. Rosjanie ocalili świat? Wielu w to wątpi. A choć trudno w takich przypadkach odróżniać obiektywne oceny od wojny z konkurencją na rynku farmaceutycznym, to niektóre argumenty naukowców rzeczywiście dają do myślenia.
Badacze pytają przede wszystkim o to, czy aby na pewno przeprowadzono wszystkie niezbędne fazy testów. Dowodzą, że nie dopełniono obowiązku zakończenia niezwykle istotnej fazy trzeciej, bez czego szczepionka może być "niewiele skuteczniejsza niż woda". "To bezprecedesowe działanie w medycynie, by pomijać fazę trzecią. Podejmuje się ryzyko tylko po to, żeby ktoś mógł pomachać swoja flagą. Na takim etapie szczepilibyśmy ludzi czymś, co nie jest wiele lepsze od wody" - stwiedził dr Ohid Yaqub z University Of Sussex w rozmowie z "The Sun".