Kilkunastu ukraińskich żołnierzy broniących małej Wyspy Węży na Morzu Czarnym przeszło do historii dzięki temu jednemu zdaniu, którym odpowiedzieli na wezwanie rosyjskiego okrętu do poddania się. "Tu okręt wojenny. Tu rosyjski wojskowy okręt wojenny. Sugeruję, abyście złożyli broń i poddali się, aby uniknąć rozlewu krwi i niepotrzebnych strat. W przeciwnym razie zostaniecie zbombardowani" - taki komunikat nadali do obrońców wyspy Rosjanie. "Rosyjski okręcie wojskowy, p... się!" - odpowiedzieli Ukraińcy. Początkowo podawano, że po wypowiedzeniu tych śmiałych słów zostali przez okręt wojenny zabici, potem okazało się, że trafili do niewoli. Niedawno wypuszczono ich, a autor pamiętnych słów odebrał medal za zasługi - z pewnością nie ostatni, jaki dostanie. Okazało się, że słowa "Rosyjski okręcie wojskowy, p... się!" powiedział Roman Hrybow. To właśnie on został zaproszony do siedziby władz obwodu czerkaskiego, by odebrać medal.
Zobacz także: Idi na ch**". Żywe legendy wracają do domu! Miesiąc niewoli marynarzy z Wyspy Węży
"Miałem zaszczyt przywitania w ojczyźnie naszego - bez cienia przesady - legendarnego wojskowego. Roman brał udział w obronie Wyspy Węży. Mieszkańcy regionu czerkaskiego pokazali całemu światu twardość i siłę ukraińskiego ducha, niezłomność" - napisał w serwisie Telegram Ihor Taburec, szef władz obwodu czerkaskiego. Od tamtej pory słowa o tym, co ma zrobić rosyjski okręt wojskowy, zostały już uhonorowane na niezliczoną ilość sposobów - na koszulkach, znaczku pocztowym ukraińskiej poczty, w Kijowie urządzono nawet specjalny pokaz świetlny - podczas pokazu dronów maszyny ułożyły się w taki sposób, by utworzyć słowa "Rosyjski okręcie wojskowy, p... się!".
Przeczytaj: Ukraina. Obrońcy z Wyspy Węży, uznani za zmarłych, jednak żyją? Są w rosyjskiej niewoli