Mężczyznę znaleźli dwaj mieszkańcy Wysp Marshalla. Był bardzo wyczerpany, po hiszpańsku opowiedział, że nazywa się Jose Ivan, a z Meksyku, skąd pochodzi, wypłynął w 2012 roku. Wraz z przyjaciółmi wyruszył wtedy do Salwadoru. Oni w czasie rejsu zginęli - podał „The Independent”.
Jose miał przeżyć, bo żywił się żółwiami, ptakami i rybami, a gdy brakowało deszczu to pił żółwią krew. Nie wiadomo, czy mówi prawdę czy jego historia jest zmyślona. Faktem jest, że mężczyźni którzy wyciągnęli nieszczęśnika z wód Pacyfiku wcześniej odnaleźli łódź wyrzuconą na rafę z silnikiem bez śruby. Na niej właśnie dryfować miał rozbitek.
Czytaj: Spadochroniarz spadał nieprzytomny! Na szczęście koledzy otworzyli mu spadochron ZOBACZ WIDEO