Ciało dziewczynki zostało znalezione 25 czerwca w jednym z mieszkań na osiedlu na przedmieściach Atlanty. Natrafił na nie sąsiad mieszkającej tam wcześniej kobiety, który wyjaśnił funkcjonariuszom, że od kilku miesięcy nie widział lokatorki. Tamtejsza policja przekazała mediom,że pierwszy przybyły na miejsce wezwania funkcjonariusz zauważył w szafie "włosy oraz będące w stanie rozkładu ramię i nogę". Choć w oficjalnym komunikacie nie podano przyczyny śmierci 7-letniej Alivii Hobbs-Jordan, to przyznano, że 29 czerwca ujęta została jej matka, 27-letnia Alonda Hobbs. Postawiono jej zarzut zabójstwa córeczki oraz znęcania się na nią przed śmiercią!
Wstrząsająca relacja sąsiada
Sąsiad, który odnalazł ciało dziewczynki, udzielił wywiadów lokalnym mediom, który przytoczyła stacja Sky News. Mężczyzna przyznawał, że do mieszkania wszedł po tym, jak zobaczył, że jego drzwi były "szeroko uchylone". Zaznaczył, że po wejściu do środka poczuł "okropny smród". Jak wyjaśnił, światła w mieszkaniu były zgaszone, ale wszystkie meble stały na swoim miejscu, za to przedmioty były porozrzucane, "jakby ktoś wyszedł w pośpiechu". W pewnym momencie zauważył on otwarte drzwi do szafy. Wystawało z nich ludzkie ramię. - Ciało wyglądało jak prawdziwa mumia. Dało się rozpoznać, że to dziewczynka, po tym, co miała na sobie i po jej włosach - mówił wstrząsająco.
Zobacz także: 18-latkowie świętowali w Grecji. Jeden zmarł w koszmarnym wypadku, drugi, gdy się o tym dowiedział