Prawnik kliknął w niewłaściwy link w internecie i spowodował przypadkowy rozwód. Sąd orzekł, że nie da się tego cofnąć i rozwód jest ważny
Niewiarygodna sytuacja w Wielkiej Brytanii! Pewna para małżeńska rozwiodła się z zaskoczenia, bo prawnik kliknął w zły link w internecie, a teraz okazuje się, że przez biurokrację nie sposób tego wszystkiego odkręcić. Co dokładnie się stało? Jak czytamy na portalu legalfutures.co.uk, sprawa dotyczy pary małżeńskiej, która była w separacji od zeszłego roku. Owszem, sprawa rozwodowa była w toku, ale dopiero na wstępnym etapie i wielu rzeczy jeszcze nie ustalono. Pewnego dnia oboje otrzymali powiadomienia o sfinalizowaniu całej sprawy! Myśleli, że to pomyłka. Okazało się, że owszem - ale taka, której jeszcze nie było i przez którą tkwią teraz w okowach biurokracji. Otóż pewien prawnik uczestniczący w procesie rozwodowym niechcący kliknął w zły link na portalu internetowym służących do wysyłania online potwierdzeń zakończenia takich spraw. Chciał potwierdzić finał rozwodu innej pary, ale jak twierdzi, niechcący wybrał inną. "Pech chciał, że kliknął nie w to nazwisko, co trzeba. Po 21 minutach sprawa była zakończona, a kancelaria zorientowała się w pomyłce po dwóch dniach" - pisze brytyjski portal informacyjny.
„Nie ma żadnego organu stwierdzającego, że ostateczne zamówienie wydane w takich okolicznościach należy uznać za podlegające unieważnieniu"
Prawnicy z kancelarii natychmiast złożyli wniosek do Sądu Najwyższego o uchylenie prawomocnego orzeczenia rozwodowego, wyjaśniając, co się stało. Ale sąd orzekł, że nie da się cofnąć rozwodu. Jak tłumaczył sir Andrew McFarlane, prezes działu rodzinnego Sądu Najwyższego, "w poważnym interesie porządku publicznego leży poszanowanie pewności i ostateczności wynikającej z prawomocnego orzeczenia rozwodu oraz utrzymanie ustalonego status quo". Nieważności rozwodu według stwierdzeń sędziego nie ma kto stwierdzić. „Nie ma żadnego organu stwierdzającego, że ostateczne zamówienie wydane w takich okolicznościach należy uznać za podlegające unieważnieniu, nie mówiąc już o nieważności” - argumentuje McFarlane i dodaje, że to wcale nie takie proste, by jedno kliknięcie wywołało aż takie skutki prawne i sprawa może mieć drugie dno. Przypadkowo rozwiedzionym, którzy nie załatwili jeszcze m.in. spraw związanych z testamentami i dziedziczeniem, pozostanie już chyba tylko trybunał w Strasburgu? A może powinni wziąć kolejny ślub, a potem zacząć wszystko od początku?