Może nie jak słowiki czy inne kanarki, ale są ryby, które wydają dźwięki z rana i i zmierzchu, niczym ptaki. Chodzi o niektóre gatunki ryb płetwiastych, które obecnie stanowią 98 proc. wszystkich ryb, jakieś 34 tys. gatunków (reszta to ryby chrzęstnoszkieletowe – chimery, rekiny i płaszczki). Amerykańscy ichtiolodzy po badaniach wywnioskowali, dlaczego ryby mogą wydawać rozmaite dźwięki, choć nie mają strun głosowych. – Od dawna wiemy, że niektóre ryby wydają dźwięki. Dźwięki wydawane przez ryby zawsze były postrzegane jako rzadkie dziwactwa. Chcieliśmy wiedzieć, czy były to jednorazowe przypadki, czy też istnieje szerszy wzorzec komunikacji akustycznej u ryb – wyjaśnia kierownik badań Aaron Rice.
Badając drzewo genealogiczne ryb, naukowcy odkryli, że dźwięk dla ryb był tak ważny, że ewoluował co najmniej 33 razy na przestrzeni milionów lat. Prawdopodobnie pierwsze dźwięki ryby zaczęły wydawać 155 mln lat temu. W jaki sposób? Mogą zgrzytać zębami, ale przede wszystkim dźwięki emitowane są wskutek wibracji pęcherza pławnego, które powodowane są skurczami mięśni poprzecznie prążkowanych przyczepionych do pęcherza pławnego bezpośrednio lub pośrednio poprzez ruch innych części szkieletu – wyjaśniają badacze na łamach czasopisma naukowego „Ichthyology & Herpetology”.W materiałach informujących o pracach nad rybimi głosami umieszczono taki oto przykład rybiej „mowy”...
Ta rybka to hajduk rdzawy. Osiaga maksimum 36 cm długości. W mniejszym „wariancie” traktowana jest jako ryba akwariowa, więc ci, którzy mają ją w swej hodowli, mogą (z pomocą odpowiedniego sprzętu) sprawdzić, czy i takie rybki nie wydają dźwięków. A o czym ryby mają „rozmawiać”? Amerykańscy naukowcy nie mają wątpliwości: o zagrożeniach, o jedzeniu i godach. W świetle wzmiankowanych odkryć i tych wcześniejszych inaczej można spoglądać na mitologiczne syreny, wabiące śpiewem żeglarzy. A może to jednak mit powstał nie na kanwie rybich śpiewów, ale waleni, które tak brzmią…