Izrael. Masakra na cywilach
Atak Hamasu na Izrael zaczął się w sobotę, 7 października. O świcie Izrael został z zaskoczenia zaatakowany ze Strefy Gazy. Uderzenie skutkowało największą liczbą ofiar śmiertelnych wśród Izraelczyków od 1973 roku, gdy państwo żydowskie stoczyło wojnę z koalicją syryjsko-egipską. W ciągu tych kilku dni konfliktu zginęło około 1,3 tys. Izraelczyków. Na skutek izraelskich ostrzałów odwetowych, przeprowadzanych od soboty przeciwko celom palestyńskiej organizacji terrorystycznej Hamas, w Strefie Gazy zginęły już 1354 osoby, a ponad 6 tys. zostało rannych. Izraelska armia, która zmobilizowała 360 tys. rezerwistów, szykuje się do ofensywy lądowej, jednak decyzja o jej rozpoczęciu "nie została jeszcze podjęta" - powiadomił w czwartek rzecznik izraelskiej armii, pułkownik Richard Hecht, cytowany przez PAP.
Horror w Izraelu. Wycięli ciężarnej dziecko z brzucha
Tymczasem w międzynarodowych mediach pojawiają się drastyczne relacje świadków masakry na Izraelczykach. Trudno uwierzyć w to, jakiego okrucieństwa dopuszcza się Hamas. Pisaliśmy o tym, że w kibucu Kfar Aza niedaleko Sderot, około ćwierć mili od Strefy Gazy, znaleziono zwłoki około 200 osób, w tym 40 niemowląt, z których większość miała obcięte głowy. Teraz pojawiają się kolejne mrożące krew w żyłach doniesienia. Izraelscy żołnierze w kibucu Be'eri natknęli się na 20 zabitych dzieci, których ciała zostały spalone. "Widzimy ciężarną kobietę na podłodze, odwracamy ją… i brzuch jest szeroko otwarty, jest nienarodzone dziecko podłączone do pępowiny, dźgnięte nożem, a matka postrzelona w głowę" – relacjonował ze łzami w oczach dowódca jednej z jednostek dla i24News. "Palili całe rodziny, a potem siadali i jedli".