To było zwykłe, spokojne popołudnie. Czwórka dzieci bawiła się przy drabinkach i w piaskownicy. Najmłodsze miało 7 lat, najstarsze 12. Nagle rozległ się straszny krzyk. Jeden z chłopców, Michael Conner Verkerke (9 l.), pobiegł do swojego domu, a tam upadł przed drzwiami w kałuży krwi. Konał na rękach matki, gdy przyjechała karetka. Został zamordowany. To Jamarion Lawhorn (12 l.) wyciągnął nóż i wbił go w ciało kolegi.
Potem sam zadzwonił na policję. Spokojnie poprosił, by funkcjonariusze przyjechali, bo właśnie kogoś zabił. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przed krwawą jatką dzieci nawet się nie pokłóciły, prawdopodobnie 12-latek popełnił zbrodnię dla zabawy. Został oskarżony o morderstwo jak dorosły, może spędzić za kratami nawet resztę życia.
ZAPISZ SIĘ: Codziennie wiadomości Super Expressu na e-mail