Sąd Najwyższy, który w zeszłym miesiącu równo – 4 do 4 – podzielił się głosami co do „małej amnestii” i tym samym nie pozwolił na wejście w życie rozporządzenia, zgodził się na zajęcie się sprawą. Jest to dość nietypowe. Ponieważ w większości przypadków, decyzja od razu jest odmowna. Ostatni raz kiedy Sąd Najwyższy, po uprzedniej decyzji, zgodził się ponownie zająć sprawą, miał miejsce w 1954 roku. Nie oznacza to automatycznie zwycięstwa, ale napawa bardzo dużym optymizmem. Administracja Obamy chce ponownie przedstawić argumenty, że prezydent nie przekroczył swoich kompetencji ani nie naruszył też niezależności innych urzędów wprowadzając dyrektywę dającą ochronę przed deportacjami blisko pięciu milionom nieudokumentowanych imigrantów będących rodzicami obywateli lub legalnych rezydentów USA. To z kolei zarzucały Obamie władze 26 stanów, które poparł sędzia federalny z Teksasu, blokując w ostatniej chwili wejście w życie postanowień prezydenckiej dyrektywy. Sąd Najwyższy zajmie się sprawą dopiero po letniej przerwie, czyli w październiku.
Sąd Najwyższy ponownie zajmie się „mała amnestią” Obamy. Walka o ochronę przed deportacjami trwa
Administracja Obamy nie składa broni i kontynuuje walkę o imigrantów oraz zablokowaną przez sędziego w Teksasie prezydencką dyrektywę dającą ochronę przed deportacjami. Prawnicy Departamentu Sprawiedliwości złożyli wniosek do Sądu Najwyższego, by ponownie zajął się tą sprawą i ją zweryfikował oraz wysłuchał argumentów administracji.