Kilka miesięcy temu Kalifornia podpadła bardzo mocno prezydentowi po tym, jak burmistrz jednego z miast ostrzegła imigracyjną społeczność przed zapowiadanymi nalotami agentów ICE. Zostało to ostro skrytykowane przez Donalda Trumpa, szefa departamentu sprawiedliwości oraz przedstawicieli ICE, którzy twierdzili, że takie zachowanie sprawiło, że nie mogli wyłapać niebezpiecznych nielegalnych. Administracja zagroziła kolejnymi sankcjami. Ale władze Kalifornii powiedziały, że nie dadzą się zastraszyć i będą bronić wszystkich swoich mieszkańców bez względu na ich status. Dlatego też wniosły kolejne pozwy przeciwko rozporządzeniu Trumpa o odcięciu od funduszy federalnych. Z tych pieniędzy można dofinansować wiele programów, z których bardzo często korzystają imigranci, ale nie tylko. Między innymi programy szkolne, socjalne, medyczne. Administracja też się nie poddaje i walczy. Adwokaci U.S. Justice Department złożyli apelację, by odblokować wniosek władz Kalifornii. Domagają się także zniesienia kilku lokalnych przepisów, które chronią nieudokumentowanych i zakazują policji kontaktowania się z ICE w przypadku zatrzymania nielegalnego. Argumentów obu stron wysłuchiwał w środę sędzia John Mendez w sądzie w Sacramento.
Sądowa batalia o imigrantów
Kalifornia idzie w zaparte w walce o imigrantów. W sądzie w Sacramento złożono kolejne pozwy przeciwko administracji Donalda Trumpa (72 l.). który wprowadził dyrektywę odbierającą fundusze federalne miastom odmawiającym współpracy z ICE.