Ten serial od początku bił rekordy popularności, jednak po śmierci królowej Elżbiety II jego oglądalność poszybowała o kilkaset procent. Na ten rok jest planowana premiera najnowszego, piątego sezonu produkcji "The Crown", która ze względu na przykre wydarzenia w rodzinie królewskiej została przesunięta o kilka miesięcy. Pierwszy odcinek nowej serii będzie można zobaczyć na platformie streamingowej dopiero 9 listopada, jednak już teraz ten sezon serialu wywołał w Wielkiej Brytanii skandal. Kilka dni temu w internecie pojawił się oficjalny zwiastun serii, który dosłownie rozwścieczył opinię publiczną. O co chodzi?
Serial "The Crown" w ogniu krytyki. Chodzi o księżną Dianę
Piąty sezon "The Crown" będzie się skupiać na kryzysie w małżeństwie księcia - a już teraz króla - Karola i lady Diany Spencer. Jednym z najważniejszych wątków będzie natomiast tragiczna śmierć księżnej, która zginęła w wypadku samochodowych razem ze swoim ukochanym, miliarderem Dodim Al-Fayedem. Jak prognozują komentatorzy, powrót do tych dramatycznych wydarzeń może być dla synów Diany ogromnym ciosem. "Netflix celowo przypomina ten najboleśniejszy w życiu chłopców okres" - komentuje przyjaciółka Diany, Simone Simmons, a mówiąc "chłopców" ma na myśli 40-letniego księcia Williama i księcia Harry'ego (38 l.). "To okrutni, sadystyczni i nikczemni ludzie, którzy odtwarzają te chwile. Są najniższymi z najniższych".
W język nie gryzła się także ikona brytyjskiego kina, Judi Dench. Aktorka nazwała "The Crown" niezgodnym z prawdą i bolesnym, a jej twórców "szukającymi taniej i brudnej sensacji". Tymczasem Netflix zarzeka się, że serial to "inspirowana prawdziwymi wydarzeniami fikcja" i raczej nie zamierza już ingerować w produkcję.
Śmierć księżnej Diany. Tragiczny koniec miłości
Przypomnijmy, w tym roku minęło dokładnie 25 lat od tragicznego wypadku samochodowego, w którym zginęła księżna Diana. 31 sierpnia 1997 roku, krótko po północy, lady Diana wraz z ówczesnym partnerem, miliarderem Dodim Al-Fayedem, jechała ulicami Paryża mercedesem S280, prowadzonym przez kierowcę Henriego Paula, który - jak się później okazało - był pod wpływem alkoholu i leków psychotropowych. Całej trójce towarzyszył jeszcze ochroniarz Al-Fayeda, Trevor Rees-Jones (tylko on przeżył). Cała czwórka uciekała spod hotelu Ritz przed tłumem paparazzi. Fotografowie podążyli za nimi na motocyklach, a Paul robił wszystko, by ich zgubić. Nie udało się. Auto pędzące z prędkością ponad 100 km na godzinę rozbiło się na 13. filarze tunelu Pont de l'Alma. Al-Fayed i Paul zginęli na miejscu. Diana wciąż żyła, gdy otoczyło ją kilku paparazzich. Prosiła ich, by dali jej spokój, mówiła "O mój, Boże, zostawcie mnie". Zmarła w szpitalu, po kilku godzinach. Miała wtedy 36 lat.