Z ustaleń wydziału wewnętrznego policji wynika, że dyspozytor przyjął wezwanie o groźnym mężczyźnie na Maple Street, który wymachiwał dużym rzeźnickim nożem. Do interwencji oddelegowano Brocka Mrdjenovicha, zastępcę szeryfa Ashland County. Policjant zastał Pero z nożem w ręku. Zaczął wzywać nastolatka kilkakrotnie, by rzucił ostrze, ale ten nie słuchał. Kiedy 14-latek ruszył w kierunku mundurowego, ten strzelił. Chłopak nie przeżył.
Dziadkowie chłopaka, Alan i Cheryl Pero, z którymi się wychowywał, nie są w stanie zrozumieć, dlaczego policjant strzelał, by zabić. - Kilka dni wcześniej był chory. Wrócił ze szkoły z objawami grypy. Nie pojmuję, jak mogło do tego dojść. On nie miał w sobie żadnej agresji czy złości. Rozumiem, że policja musi działać, ale to był chłopak, 14-latek. Przecież można było go powstrzymać w inny sposób. - mówi dziadek chłopca.