Niezwykłe lądowanie awaryjne na brazylijskiej autostradzie. Pilot zmieścił się między samochodami, nie uderzając w nic
Ogromne szczęście i jeszcze większe umiejętności pilota! Komentujący z całego świata nie mogą nadziwić się temu, co wydarzyło się niedawno na ruchliwej trasie w brazylijskim stanie Santa Catarina. W okolicy miejscowości Garuva mały samolot uległ awarii silnika. Pilot został zmuszony do lądowania awaryjnego tam, gdzie było to możliwe, bez wybrzydzania. To, co stało się potem, zostało sfilmowane przez przypadkowe osoby jadące samochodem i obserwujące obniżającego swój lot i wyraźnie mającego kłopoty jednosilnikowego Pelicana 500 BR. Maszyna znalazła się tuż nad zatłoczoną autostradą, w pobliżu cysterny i całej masy osobówek. "Spadnie na dach ciężarówki, rozbije się!" - krzyczała na filmie pasażerka samochodu, z którego filmowano całe zajście.
29-letni pilot Mateus Renan Calado zmieścił się dokładnie między osobówkami a cysterną
Ale wszystko dobrze się skończyło. 29-letni pilot Mateus Renan Calado dzięki swoim umiejętnościom, a i łutowi szczęścia zmieścił się dokładnie między osobówkami a cysterną. Przez chwilę samolot jechał z innymi, tak jakby był jeszcze jednym autem, potem zatrzymał się, nie uderzając w nic po drodze. Nikomu nic się nie stało. "Boże, jakie to niesamowite! Jakie szczęście!" - woła na filmie druga osoba w aucie, z którego kręcono wideo. Jak poinformowała potem brazylijska policja, w samolocie poza pilotem był też właściciel maszyny, 71-letni biznesmen Valdemiro Jose Minella. Trasę po lądowaniu awaryjnym zamknięto, samolot został odholowany.
